reżyseria - Jamie Blanks
scenariusz - Everett De Roche
obsada - Jim Caviezel, Claudia Karvan
kraj produkcji - Australia
polska premiera - 25.05.2011
żródło - tv (Tvp 1)
Wspólnie spędzony weekend nad morzem może być ostatnią deską ratunku dla rozpadającego się małżeństwa Petera i Carli. Obojgu trudno jednak dojść do porozumienia. Nie pomagają w tym tajemnicze zdarzenia, których są świadkami.
Trudny do opisania film, w którym natura daje nauczkę nie szanującym jej praw ludziom. W sumie każde napisane przeze mnie słowo na temat fabuły, może zepsuć kilka niespodzianek przygotowanych przez twórców tego remake'a (oryginał - 1978 rok). Przejdę więc do konkretów.
Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na klimat. Niby nic się nie dzieje, a jednak czujemy podskórnie, że coś okropnego spotka dwójkę podróżnych. Można się nawet w kilku momentach porządnie przestraszyć (ranne przebudzenie Petera). Miażdżący jest ostatni kwadrans filmu, który pokazuje, że z naturą lepiej nie zadzierać. Zresztą sylwetki bohaterów są tak skonstruowane, byśmy łatwiej mogli się opowiedzieć po właściwej stronie.
Borykającemu się z własnymi problemami małżeństwu (on zdradził ją, ona usunęła ciążę) trudno zdobyć sympatię widza. Szczególnie irytującym jest Peter. Zachowuje się jak gówniarz, jest zarozumiały i arogancki. Carla z kolei szkodzi przyrodzie wylewając miskę pomyj w krzaki, czy bezmyślnie rozbijając orle jajo. Obojgu aktorom grającym ich role nie można niczego zarzucić. Jeżeli reżyserowi (Jamie Blanks - ULICE STRACHU, WALENTYNKI, PRZED BURZĄ) zależało na przedstawieniu bohaterów w złym świetle, to ta dwójka spisała się na medal.
Czy warto było wracać do tematu po trzydziestu latach? Myślę, że tak. Akurat problem ochrony środowiska jest ciągle aktualny i nic się pewnie w tym temacie nie zmieni. Film może do jakichś nadzwyczajnych nie należy, ale jeżeli chcecie obejrzeć coś klimatycznego i bez rozlewu krwi to DŁUGI WEEKEND jest wart Waszej uwagi.
6,5/10
PLUSY:
- klimat
- klimat
- nastrój grozy utrzymujący się przez cały film
- aktorzy
- diugoń wymiata
- nieoczekiwany finał
MINUSY:
- z bohaterami trudno się utożsamić
- nie dla zwolenników szybkich horrorów
Miło się oglądało w piątkowy wieczór. Byłem nastawiony na słaby film ale całkiem im się udało stworzyć atmosferę przytrzymującą widza do końca.
OdpowiedzUsuń