czwartek, 14 czerwca 2012

DOM W GŁĘBI LASU / THE CABIN IN THE WOODS (2011)

reżyseria - Drew Goddard
scenariusz - Joss Whedon, Drew Goddard
obsada - Kristen Connolly, Chris Hemsworth, Anna Hutchison, Fran Kranz, Jesse Williams, Richard Jenkins, Bradley Whitford, Brian White, Amy Acker, Sigourney Weaver
kraj produkcji - USA
polska premiera - 27.04.2012
źródło - kino (Forum Film)

   Piątka studentów wybiera się na weekend do domku w lesie, z dala od cywilizacji. Zejście do piwnicy i przeczytanie tekstu ze zniszczonej księgi, zbudzi ze snu rodzinę morderczych zombie. 

   Czekający dwa lata na swą premierę DOM W GŁĘBI LASU spotkał się z falą pozytywnych recenzji. Z wielką nadzieją wybrałem się więc do kina, licząc na bardzo dobrą rozrywkę. Niestety, to co było mi dane obejrzeć nie powaliło mnie. Śmiem nawet twierdzić, że fala dobrej krytyki była spowodowana wyłącznie oryginalnością tego filmu, bo ten sam w sobie kuleje w kilku najważniejszych aspektach.
  Już w pierwszej scenie poznajemy dwóch panów w białych fartuchach spacerujących po tajemniczym kompleksie. Następnie widzimy piątkę młodych ludzi chcących odpocząć od nauki w leśnej chatce. Tam wywołują oni uśpione zło, z którym będą musieli się zmierzyć. Akcja w domku jest co jakiś czas przerywana rozmowami wspomnianych dwóch panów w fartuchach, którzy zdają się robić wszystko, by zombie dopadły swe ofiary. Nie będzie żadnym spojlerem to, co teraz napiszę (można się tego bardzo szybko domyślić, zanim młodzież wjedzie do lasu): owi panowie sterują gdzieś z zewnątrz tym, co dzieje się w chacie i najbliższej okolicy. Nie wiemy tylko jednej rzeczy. W jakim celu to robią? I tu jest największy błąd scenariusza - prawie wszystko dostajemy już na samym początku podane na tacy. Moim zdaniem za wcześnie wprowadzono postaci "reżyserów", tym samym odzierając horror dziejący się w lesie z jakiegokolwiek napięcia. 
   Walka studentów z rodzinką zombie jest nakręcona bardzo stylowo. Chatka wygląda wybornie, tak samo otaczające ją zarośla, a charakteryzacja umarlaków robi naprawdę dobre wrażenie. Cały czas mamy jednak świadomość, że to gra, w której możliwe jest tylko to, co wymyślą panowie z kompleksu. Np. gdy jeden z bohaterów myśli rozsądnie (trzymajmy się w kupie), zaraz zostaje poczęstowany obłoczkiem głupich myśli (rozdzielmy się). Na szczęście w pewnym momencie następuje nagły zwrot akcji (który nie jest tak nieprzewidywalny jak inni mówią) i wkraczamy na nowy poziom historii, który jest hołdem dla horrorowych klasyków. Wtedy mamy już do czynienia z pośpieszną krwawą jatką, wspomaganą jedynie akceptowalnym CGI, które zdominowało drugą połowę filmu. Nie chcę za wiele pisać na ten temat, by nie psuć nikomu zabawy. Tak, zabawa to drugie imię DOMU W GŁĘBI LASU i musicie o tym pamiętać sięgając po tę pozycję. Strachu tu raczej nie uświadczycie.
   Nie mogę napisać złego słowa o aktorach. Wszyscy grają bardzo dobrze. Teraz oczy Hollywood zwrócone są głównie na gwiazdę THORA - Chrisa Hemswortha, który gra tu raczej drugie skrzypce, a mimo to zwraca na siebie uwagę. Dobrze spisał się też Fran Kranz, którego postać może rozśmieszyć największego ponuraka. Cieszy też udział starszej gwardii - Richarda Jenkinsa i Sigourney Weaver.  
   Osobiście jestem rozczarowany produkcją Jossa Whedona. Szkoda mi zwłaszcza scenerii i klimatu, który zdawał się wyciekać przez wplecenie scen z kompleksu. Nie jest to jednak zła produkcja, ale jedynie dobra. Znawcy horroru odnajdą tu wiele odniesień (głównie MARTWE ZŁO) do innych kultowych pozycji tego gatunku, z czego można czerpać pewną radość. Gorzej z przypadkowymi widzami, którzy na widok morderczego jednorożca, czy gigantycznej kobry mogą parsknąć śmiechem i wylać na film wiadro pomyj. DOM W GŁĘBI LASU na to nie zasługuje.
6,5/10

PLUSY:
- zabawa formą
- klimatyczne leśne sceny
- charakteryzacja zombie i innych maszkar
- dobre aktorstwo
- wiele nawiązań do klasyki gatunku

MINUSY:
- zabawa kosztem horroru
- komputerowe potworki i krew


 

1 komentarz:

  1. To prawda, że film nie zasługuje na wiadro pomyj, ale przede wszystkim trzeba go dobrze zrozumieć - co w przypadku wielu widzów się niestety nie udało. "Cabin in the Woods" w błyskotliwy sposób śmieje się kliszom prosto w twarz, dlatego fanom tradycyjnych horrorów "grupa znajomych + domek w lesie" trudno się tu odnaleźć. Wiedziałam, że się na Jossie Whedonie nie zawiodę (dlatego walczyłam, żeby zobaczyć "Cabin in the Woods" w kinie), a jak dla mnie naprawdę pięknie pokazał, że z ogranymi schematami można zrobić jeszcze wiele ciekawych rzeczy. Dla mnie prawdziwa bomba i rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń