scenariusz - Ray Gower
obsada - Thora Birch, Toby Stephens, Christien Anholt, Joanna Hole, Lorraine Bruce, Ray Charleson, Michael J. Reynolds, Alan Perrin
kraj produkcji - Wielka Brytania / USA
źródło - tv (Tele 5)
Pewnej nocy Susan Hamilton budzi się jako zupełnie inna osoba. Karen Clarke mieszka w obskurnym domu w jeszcze bardziej obskurnej dzielnicy. Pracuje w zakładzie pogrzebowym gdzie przygotowuje nieboszczyków do pogrzebu. Jej problemem jest to, że co jakiś czas budzi się z licznymi ranami na ciele. Ustawia kamerę by nagrywała to, co dzieje się z nią od chwili zapadnięcia w sen. Odkrywa, że co noc jest napastowana przez tajemniczą postać w kapturze. Jednocześnie giną osoby z jej otoczenia. Gdy Susan wraca do własnego wcielenia również zmaga się z fobiami. Wydaje się jej, że postaci ze snu przenikają do rzeczywistości. Równocześnie okolica terroryzowana jest przez mordercę zwanego Nocnym Łowcą. Granica między jawą i snem coraz bardziej się zaciera. Może pomocna okaże się wizyta u terapeuty doktora Woodleigha?
MROKI DUSZY znacząco różni się od wielu współczesnych horrorów. Przede wszystkim pozwala na mnogość interpretacji, a jego zakończenie powoduje, że ma się ochotę na powtórny seans filmu Raya Gowera. To zasługa dobrego scenariusza, w którym jeżeli już znalazły się jakieś dziury logiczne, można to zwalić na oniryczną tematykę filmu. Wszak we śnie wszystko jest możliwe. Widzowie przez cały czas trwania seansu na pewno będą się zastanawiać, dlaczego Susan śni o Karen, czy jest całkiem odwrotnie. Dwa światy przenikają się w najmniej oczekiwanych momentach aż do zaskakującego finału, który wiele wyjaśnia, a jednocześnie pojawiają się nowe wątpliwości i chęć dostrzeżenia symboli, jakie reżyser zostawił dla uważnego widza.
Sen i jawa różnią się wizualnie. Autor zdjęć świat Susan przedstawił w jasnych barwach, mających znamionować szczęście małżeńskie i sukcesy zawodowe kobiety. Natomiast świat Karen jest mroczny i brudny, co jest zasługą nałożenia na obiektyw różnych filtrów. Dzięki temu życie alter ego Susan przypomina senny koszmar, z którego chcielibyśmy się jak najszybciej wybudzić.
Dla miłośników makabry znajdzie się tu trochę atrakcji, choć najbardziej krwistą sceną jest prolog filmu, w którym morderca podcina gardło swej ofierze. Oprócz tego mamy kilka zakrwawionych zwłok, czy nogę obgryzaną przez demoniczne dziecko.
W MROKACH DUSZY jest sporo napięcia, ale o strachu raczej nie ma mowy. Najważniejszy zdaje się tu ciężkawy klimat filmu budowany za pomocą wspomnianych zdjęć i niepokojącej muzyki. Jak dla mnie to w zupełności wystarczy.
W głównej roli wystąpiła tu Thora Birch (RZEŹNIA NA SZYNACH), która ze swego zadania wywiązała się w miarę poprawnie, acz chciałbym zauważyć że zdecydowanie lepiej wychodzi jej granie osaczonej Karen, niż zatroskanej Susan. Warto za to zwrócić uwagę na Toby Stephensa (REDUKCJA), którego doktor Woodleigh to bardzo niejednoznaczna postać, przykuwająca uwagę od pierwszego pojawienia się jej na ekranie.
MROKI DUSZY polecam widzom lubiącym zagadkowe filmy, w których każdy szczegół fabuły zdaje się być ważny dla jej zrozumienia. Z tego też powodu nie jest to łatwy w odbiorze obraz i widowni lubiącej mieć wszystko podane na tacy może nie przypaść do gustu.
6,5/10
PLUSY:
- gęsty klimat
- zagmatwana fabuła
- strona wizualna
- wciąga
- ma się ochotę na jeszcze jeden raz
MINUSY:
- większość symboli czytelna dopiero przy drugim seansie
- nierówna gra Thory Birch
- zagmatwana fabuła może do siebie zrazić niejednego widza
Już od dawna czaję się na ten film, ale Thora Birch trochę mnie odstrasza - nie lubię tej aktorki... No, może w końcu się skuszę:)
OdpowiedzUsuń