reżyseria - Marcus Nispel
scenariusz - Scott Kosar
obsada - Jessica Biel, Jonathan Tucker, Erica Leerhsen, Mike Vogel, Eric Balfour, Andrew Bryniarski, R. Lee Ermey, David Dorfman, Lauren German
kraj produkcji - USA
polska premiera - 22.04.2004
źródło - blu-ray (Entertainment In Video, UK)
Piątka młodych ludzi w czasie podróży przez teksaskie bezdroża o mało nie potrąca młodej dziewczyny. Postanawiają zabrać ją ze sobą. Gdy przejeżdżają koło miejscowej rzeźni pasażerka wpada w przerażenie po czym popełnia samobójstwo. Zszokowani Erin, Kemper, Pepper, Andy i Morgan postanawiają szukać pomocy na stacji benzynowej. Tam zostają skierowani do starego młyna gdzie mają spotkać się z szeryfem. Zamiast niego znajdują tam zaniedbane dziecko, które wskazuje im dalszą drogę do domu, w którym mieszka stróż prawa. Wybierają się tam Erin i Kemper, podczas gdy reszta zostaje przy samochodzie. Na miejscu para zastaje tylko kalekiego starca, który pozwala dziewczynie skorzystać z telefonu, a w tym czasie Kemper ma czekać przed domem. Wiedziony ciekawością chłopak wchodzi jednak do środka, co okaże się dla niego śmiertelną pomyłką. Reszta jego współtowarzyszy znajdzie się w potrzasku pomiędzy upośledzonym szaleńcem uzbrojonym w piłę mechaniczną, a psychopatycznym szeryfem.
TEKSAŃSKA MASAKRA PIŁĄ MECHANICZNĄ Marcusa Nispela to bez wątpienia jeden z moich ulubionych horrorów. Chyba nikt w momencie premiery nie spodziewał się, że tak trudno będzie przyszłym twórcom kina grozy przynajmniej zrównać się z tą nowoczesną przeróbką kultowego filmu Tobe'a Hoopera. Co sprawiło, że obraz ten znajduje się w czołówce najlepszych remake'ów XXI-ego wieku?
Przede wszystkim fabuła wciąga niemal od pierwszych minut projekcji. Brak tu dłużyzn, nie ma niepotrzebnych scen spowalniających rozwój fabuły. Od momentu samobójstwa autostopowiczki akcja nie zwalnia ani na chwilę, a napięcie wzrasta z każdą minutą. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie ciekawie skonstruowane postacie naszych protagonistów, za których nie sposób trzymać kciuków. Waleczna i silna Erin, podejmująca zaskakujące decyzje Pepper, niepozorny Morgan, odważny Andy i lider grupy Kemper. Nasze przyzwyczajenia zostają mocno zachwiane, gdy ten ostatni ginie jako pierwszy z nich. Wtedy już wiemy: nie będzie happy endu, nie będzie czułego pocałunku przy blasku księżyca.
W ciekawy sposób sportretowano też rodzinkę Hewittów, na której czele stoi szeryf Hoyt. Nie robi on sobie nic z prawa karnego, któremu służy, doprowadzając niektórych bohaterów do granicy psychicznej wytrzymałości (scena z odwzorowaniem zdarzeń z miejsca zbrodni). Co ciekawe robi to wszystko bez użycia broni korzystając z przewagi jaką daje mu gwiazda szeryfa. Przy nim Leatherface to tępy osiłek goniący swe ofiary ze swoją wielką warczącą zabawką w dłoniach. Sam "Skórzana Twarz" został tu odwzorowany wyśmienicie. Przeraża swą potężną posturą i łatwością z jaką posługuje się piłą. Docenić tu należy wygląd maski , która wywołuje prawdziwą zgrozę. Wszak jest to zdarta twarz, z jakiejś jego wcześniejszej ofiary.
Piątka młodych ludzi w czasie podróży przez teksaskie bezdroża o mało nie potrąca młodej dziewczyny. Postanawiają zabrać ją ze sobą. Gdy przejeżdżają koło miejscowej rzeźni pasażerka wpada w przerażenie po czym popełnia samobójstwo. Zszokowani Erin, Kemper, Pepper, Andy i Morgan postanawiają szukać pomocy na stacji benzynowej. Tam zostają skierowani do starego młyna gdzie mają spotkać się z szeryfem. Zamiast niego znajdują tam zaniedbane dziecko, które wskazuje im dalszą drogę do domu, w którym mieszka stróż prawa. Wybierają się tam Erin i Kemper, podczas gdy reszta zostaje przy samochodzie. Na miejscu para zastaje tylko kalekiego starca, który pozwala dziewczynie skorzystać z telefonu, a w tym czasie Kemper ma czekać przed domem. Wiedziony ciekawością chłopak wchodzi jednak do środka, co okaże się dla niego śmiertelną pomyłką. Reszta jego współtowarzyszy znajdzie się w potrzasku pomiędzy upośledzonym szaleńcem uzbrojonym w piłę mechaniczną, a psychopatycznym szeryfem.
TEKSAŃSKA MASAKRA PIŁĄ MECHANICZNĄ Marcusa Nispela to bez wątpienia jeden z moich ulubionych horrorów. Chyba nikt w momencie premiery nie spodziewał się, że tak trudno będzie przyszłym twórcom kina grozy przynajmniej zrównać się z tą nowoczesną przeróbką kultowego filmu Tobe'a Hoopera. Co sprawiło, że obraz ten znajduje się w czołówce najlepszych remake'ów XXI-ego wieku?
Przede wszystkim fabuła wciąga niemal od pierwszych minut projekcji. Brak tu dłużyzn, nie ma niepotrzebnych scen spowalniających rozwój fabuły. Od momentu samobójstwa autostopowiczki akcja nie zwalnia ani na chwilę, a napięcie wzrasta z każdą minutą. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie ciekawie skonstruowane postacie naszych protagonistów, za których nie sposób trzymać kciuków. Waleczna i silna Erin, podejmująca zaskakujące decyzje Pepper, niepozorny Morgan, odważny Andy i lider grupy Kemper. Nasze przyzwyczajenia zostają mocno zachwiane, gdy ten ostatni ginie jako pierwszy z nich. Wtedy już wiemy: nie będzie happy endu, nie będzie czułego pocałunku przy blasku księżyca.
W ciekawy sposób sportretowano też rodzinkę Hewittów, na której czele stoi szeryf Hoyt. Nie robi on sobie nic z prawa karnego, któremu służy, doprowadzając niektórych bohaterów do granicy psychicznej wytrzymałości (scena z odwzorowaniem zdarzeń z miejsca zbrodni). Co ciekawe robi to wszystko bez użycia broni korzystając z przewagi jaką daje mu gwiazda szeryfa. Przy nim Leatherface to tępy osiłek goniący swe ofiary ze swoją wielką warczącą zabawką w dłoniach. Sam "Skórzana Twarz" został tu odwzorowany wyśmienicie. Przeraża swą potężną posturą i łatwością z jaką posługuje się piłą. Docenić tu należy wygląd maski , która wywołuje prawdziwą zgrozę. Wszak jest to zdarta twarz, z jakiejś jego wcześniejszej ofiary.
Wbrew pozorom remake TEKSAŃSKIEJ nie jest tak bardzo krwawy, jak mógłby wskazywać na to tytuł. Owszem, efektów gore tu nie zabrakło i są one wykonane bardzo dobrze, jednak widz wychowany na wszelkich torture porn może poczuć się lekko rozczarowany. Na szczęście ja zostałem wychowany na klasycznych slasherach i bardziej cenię w nich klimat i napięcie, niż hektolitry tryskającej z urwanych członków krwi.
Kolejną zaletą filmu Nispela jest jego strona techniczna. Scenografia udanie nawiązuje do stylistyki pierwowzoru. Gospodarstwo Hewittów to obraz nędzy i rozpaczy. Wszystko jest pokryte brudem, po domu biegają zwierzęta gospodarskie i niemal czuć smród i zgniliznę jaka spowija to miejsce. Zasługa to też pracy operatora, który umiejętnie obrazuje to, co reżyser (bądź studio) chciał osiągnąć. Jego zdjęcia są momentami bliskie artyzmu, każde ujęcie jest dokładnie przemyślane. Podobały mi się skąpane w słońcu ujęcia dzienne, ale też i nocne - mroczne i pełne szczegółów. Oczywiście oddzielne słowa uznania należą się autorowi ścieżki dźwiękowej, który miał swój niemały wkład w budowanie napięcia.
Na plan filmu zaproszono piątkę młodych, rozpoczynających swą większą przygodę z kinem aktorów. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Jessica Biel (BLADE: MROCZNA TRÓJCA, THE TALL MAN), która rolę Erin po mistrzowsku. Nie sposób nie polubić dziewczyny, która w najbardziej ekstremalnych sytuacjach potrafi mieć głowę na karku i podejmować słuszne decyzje. Reszta aktorów stanowi dość barwne tło dla poczynań Jessici. Moją uwagę zwróciła przede wszystkim Erica Leerhsen (KSIĘGA CIENI: BLAIR WITCH 2, DROGA BEZ POWROTU 2, ŻYWE PIEKŁO), która nie wiem jak to robi, ale jak krzyczy to mi włosy stoją dęba. Dzięki charakteryzacji praktycznie do nierozpoznania był tu dla mnie Jonathan Tucker (RUINY), który idealnie wcielił się w bojaźliwego chłopaczka, który to będzie miał pecha najczęściej obrywać od szeryfa Hoyta. Mike Vogel (PROJEKT: MONSTER, UCIEC PRZEZNACZENIU, SPIRALA ŻYCIA I ŚMIERCI) i Eric Balfour (SKYLINE, DINOSHARK, BUNT GARGULCÓW) nie mieli może wiele do zagrania, ale to co dostali w scenariuszu zagrali równie dobrze. Nie sposób tu wspomnieć o R. Lee Ermey'u (SZCZELINA, PRZERAŻACZE, WILLARD), który bezbłędnie wcielił się we wspomnianego szeryfa. Jest on dla Leatherface'a równorzędnym partnerem i nie sposób poczuć grozy obserwując jego kolejne sadystyczne występki.
Nie jestem w stanie napisać złego słowa na temat nowej wersji TEKSAŃSKIEJ MASAKRY PIŁĄ MECHANICZNĄ. Jestem też zdania, że twórcy odchodząc od pewnych rozwiązań pierwowzoru (nieszczęsny Franklin, kolacyjka z dziadkiem) dokonali słusznego wyboru, przy czym wzięli to co w wersji Hoopera było najlepsze - ciężki klimat i stylistykę. Polecam ten film wszystkim miłośnikom slasherów i ogólnie całego gatunku. Rzadka to rzecz, by remake został lepiej przyjęty od pierwowzoru, czego jesteśmy świadkami do dnia dzisiejszego. Wszak nowa MASAKRA rozpoczęła masę przeróbek filmów z lat 70-ych i 80-ych, z których niewiele było w stanie zadowolić fanów ich oryginalnych wersji jak i młodych miłośników horroru. Ja jestem usatysfakcjonowany dziełem Nispela do dziś i każdy kolejny seans nie jest w stanie zmusić mnie do zmiany zdania na jego temat.
10/10
PLUSY:
- absolutnie wszystko
MINUSY:
- absolutnie nic
Zakochałam się w tej recce! Zgadzam się z każdym Twoim słowem i dziękuję za pozytywną ocenę jednego z moich ulubionych horrorów.
OdpowiedzUsuńUwielbiam slasherów . Bardzo podobała mi się ta część.
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona :)
UsuńMój ulubiony horror
OdpowiedzUsuń💀💜
Co jak co ale ten horror ma klimat
OdpowiedzUsuń