inne tytuły - Ognisty przybysz
reżyseria - John Terlesky
scenariusz - Garfield Reeves-Stevens, Judith Reeves-Stevens
obsada - Nicholas Brendon, Sandrine Holt, Randolph Mantooth, Robert Beltran, Lisa Langlois, Patrice Goodman, Richard Clarkin, Steve Boyle, Diego Klattenhoff, Michelle Morgan,
kraj produkcji - Kanada / USA
światowa premiera - 27 lutego 2007
źródło - dvd (IDG, PL)
Grupie strażaków udaje się ugasić pożar lasu. Zadowoleni z powodzenia akcji wracają do obozu, gdzie nagle pojawia się ogień. W niewytłumaczalny sposób porywa on kolegę Jake'a i wciąga do płomieni. Nikt nie chce wierzyć w opowieść strażaka, aż do czasu gdy ten podczas pobytu w barze wdaje się w rozmowę z emerytowanym kolegą po fachu. Twierdzi on, że widziany przez Jake'a ogień to przybyła z kosmosu żywa istota.
Kolejny wyprodukowany dla Sci-Fi Channel monster movie, tym razem z tytułową ognistą bestią. Pomysł całkiem fajny, ale wykonanie już nie tak bardzo. Fabuła podąża wytartymi ścieżkami podobnych produkcji. Jeżeli mamy nadnaturalne zjawisko to i pojawiają się agenci FBI, których intencje nie są do końca jasne, a koniec końców okazują się nieprzychylni jakimkolwiek świadkom wydarzeń. Mamy też kobietę z Administracji Pożarnictwa, która w pewnym momencie wie więcej niż by to chciało FBI. I w końcu monstrum, które atakuje drugoligowe postaci przejmując ich ciała. To akurat jest całkiem niezłe. Szkoda tylko, że czas kontroli nad ofiarą jest bardzo krótki. Będący pod kontrolą Ognia osobnik ciska z oczu płomieniami w kogoś innego albo i potrafi podnieść nawet auto. Niestety bardzo szybko monstrum porzuca ciało nosiciela realizując swój plan dotarcia do rezerw paliwa. Chętnie zobaczyłbym postać kroczącą środkiem miasta i rozwalającą w pył wszystko w zasięgu wzroku, ale film musiałby mieć przy tym kilku(nasto)krotnie większy budżet, na co Sci-Fi Channel nie mogło sobie pozwolić.
Tytułowe monstrum zrealizowane zostało oczywiście przy pomocy CGI, ale niestety wygląda dość obciachowo, a pojawiające się co jakiś czas smocze kształty kierują trochę tę bestię w kierunku kina fantasy. Ofiar jest tu niedużo i prawie wszystkie są nosicielami Ognia, który opuszczając ich ciało nie pozostawia po sobie, oprócz przepalonych oczu, żadnych śladów. Jedynie jedna osoba znajdująca się na drodze nosiciela zostaje przez niego przepołowiona ogniem.
OGNISTE MONSTRUM to kolejny film, który możecie sobie odpuścić, jeżeli nie jesteście miłośnikami telewizyjnych monster movies. Schematyczna fabuła, kiczowate efekty i tylko przyzwoite aktorstwo nie skazują jednak tej produkcji na porażkę. Kilka rozwiązań cieszy oko (jak i uroda Sandrine Holt) i jeżeli nie macie co zrobić z wolnym wieczorem i macie ochotę na jakieś głupiutkie filmidło, to obraz Johna Terlesky'ego może być dobrym wyborem.
4/10
PLUSY:
- da się oglądać
- pomysł z przejmowaniem ciał
MINUSY:
- schemat, schemat, schemat..
- efekty specjalne
- nużące, przydługie dialogi
- sporadyczne ataki monstrum
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz