reżyseria - John Shepphird
scenariusz - Steve Jankowski, John Shepphird
obsada - John Rhys-Davies, Dylan Neal, Chelan Simmons, Giancarlo Esposito, Paula Shaw, David Millbern, Mark Viniello, Joe Miller, Matthew R. Anderson, Luke Darnell, David St. Pierre, Garon Michael
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 25 stycznia 2005
źródło - tv (Tv Puls)
Kryptozoologowi, doktorowi Penie udaje się schwytać w Meksyku legendarną chupacabrę, którą przewozi w sekrecie na pokładzie luksusowego statku. Przypadkiem uwolniony przez członków załogi potwór wyrusza na łowy. Ocalić pasażerów statku może tylko kapitan Randolph z córką oraz agent federalny Lance, który nie spodziewał się, że z pozoru prosta sprawa złapania pokładowego złodzieja zamieni się w walkę o życie.
CHUPACABRA idealnie wpisuje się w nurt telewizyjnego monster movie, którego fabuła przebiega po dobrze znanych już torach. Mamy więc w tym wypadku wysysającego krew ze swoich ofiar meksykańskiego potwora, próbującego utrzymać go przy życiu szalonego doktora i gotowych stanąć z nim oko w oko odważnych bohaterów. Mimo, że film nie jest w stanie zaskoczyć nas swą fabułą, to oferuje co prawda głupią ale dość zajmującą rozrywkę dzięki dość rzadko spotykanej w telewizyjnych produkcjach aktywności potwora. Zawiązanie akcji, przemycenie zwierzęcia na pokład i jego nieopatrzne uwolnienie następuje w pierwszych kilkunastu minutach filmu, a liczba ofiar ciągle rośnie.
Chupacabra zabija około dwudziestu rejsowiczów, ale nic w tym dziwnego skoro większości z nich brak instynktu samozachowawczego. Najbardziej legendarną głupotą jaką mogą popełnić bohaterowie horrorów jest niezdrowa ciekawość typu:
"Ciekawe co jest przewożone w tej skrzyni..."
"Chyba jakieś zwierzę..."
"Może ją otwórzmy. Zobaczmy czy wszystko z nim w porządku."
Znamy to? Znamy. Niezbyt dużym ilorazem inteligencji może się też pochwalić dowodzący komandosami komandor Linc, który w finale filmu rzuca granatami wokoło nie bacząc na głównych bohaterów jak i na możliwość uszkodzenia statku. Na szczęście są tu postaci, których los nam nie jest obojętny i które mają trochę więcej oleju w głowie. Może to bardziej zasługa aktorów grających ich role niźli ich interesującej osobowości. Kapitana statku gra bowiem John Rhys-Davies, który zawsze jest ozdobą nawet C-klasowej produkcji, a jego córkę Chelan Simmons, która dostaje najczęściej role słodkawych blondynek, ale zawsze miło się na nią patrzy i słucha jej wrzasków. Jest tu też znany skądinąd Giancarlo Esposito i David Millbern w zabawnej roli rejsowego uwodziciela (najciekawsza postać w filmie).
Podziękować należy twórcom CHUPACABRY za to, że nie pokusili się o stworzenie cyfrowego potwora. Kostium spowodował, że nie było problemów z częstym pokazywaniem maszkary, a co za tym idzie film nie jest przegadany jak to bywa w podobnych filmach, gdzie liczbę ujęć z komputerowym monstrum ogranicza się do minimum chcąc oszczędzić na produkcji. Jak wspomniałem mamy tu dużo ofiar, z których część jest zabijana poza kadrem, ale zawsze oglądamy ich zakrwawione zwłoki. Mamy tu poza tym sceny, w których chupacabra dopada nieszczęśnika rozgryzając jego szyję i wypijając z niej krew. Miłośnikom mocniejszych wrażeń musi to wystarczyć, bo z czasem działania potwora powszednieją i kolejna podobna śmierć nie robi już żadnego wrażenia. Czekamy wtedy na finałową konfrontację, która jest dość nieporadnie zrealizowana, ale tylko wtedy córka kapitana będzie mogła wypróbować na bestii swe umiejętności w walce karate.
CHUPACABRA jest skierowana do widza obytego z monster movies, bo chyba tylko ten przymknie oczy na błędy, których w tym filmie nie brakuje. Dzieło Johna Shepphirda nie pozbawione jest jednak zalet, do których należą szybka akcja, spory body count, mnogość krwawych scen i znane nazwiska w obsadzie. No i przede wszystkim jest to rzadki dziś przypadek horroru z potworkiem, który nie powstał dzięki pracy specjalistów od animacji komputerowej.
4,5/10
CHUPACABRA jest skierowana do widza obytego z monster movies, bo chyba tylko ten przymknie oczy na błędy, których w tym filmie nie brakuje. Dzieło Johna Shepphirda nie pozbawione jest jednak zalet, do których należą szybka akcja, spory body count, mnogość krwawych scen i znane nazwiska w obsadzie. No i przede wszystkim jest to rzadki dziś przypadek horroru z potworkiem, który nie powstał dzięki pracy specjalistów od animacji komputerowej.
4,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz