reżyseria - Jonathan Liebesman
scenariusz - Sheldon Turner
obsada - Jordana Brewster, Matt Bomer, Taylor Handley, Diora Baird, R. Lee Ermey, Andrew Bryniarski, Lee Tergesen, Terrence Evans, Kathy Lamkin, Marietta Marich, L.A. Calkins, Tim De Zarn, Cyia Batten
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 5 października 2006
polska premiera - 10 listopada 2006 (kino)
źródło - dvd (Galapagos, PL)
Dean i Eric to bracia, którzy wraz ze swymi dziewczynami jadą na ostatnią wycieczkę przed wyjazdem do Wietnamu. W czasie podróży zostają zaatakowani przez członkinię gangu motocyklistów i wskutek zamieszania uderzają autem w stojącą na drodze krowę. Na miejsce wypadku przybywa szeryf Hoyt, który zabija motocyklistkę, a ofiary wypadku zabiera do swego domu. Oprócz Chrissie, której ciało zostało wyrzucone z samochodu, a która będzie próbowała szukać pomocy po tym jak się zorientuje, że jej przyjaciele trafili w ręce psychopaty. Nie wie jeszcze, że szeryf Hoyt to nie jedyny zwyrodnialec zamieszkujący dom na pustkowiu. W piwnicy mieszka bowiem Thomas Hewitt, upośledzony 30-latek, który właśnie stracił posadę w rzeźni, a swe umiejętności będzie chciał wykorzystać na uwięzionych przez Hoyta młodych ludziach.
Tak jak sama nazwa wskazuje sequel remake'a TEKSAŃSKIEJ jest jego prequelem (uff!). Widzimy tu narodziny Leatherface'a i moment gdy zostaje wygrzebany ze śmietnika przez mamę Hewitt. Potem akcja szybko przeskakuje 30 lat do przodu kiedy to zostaje zamknięta rzeźnia, w której pracował Thomas. Wtedy też właściciel ubojni ma okazję dostąpić zaszczytu bycia pierwszą ofiarą psychopaty. Następnie widzimy jak przybrany ojciec mordercy sam się nim staje zabijając szeryfa Hoyta i przejmuje jego tożsamość. Od tej pory będzie postrachem przemierzających teksaskie bezdroża podróżnych, w tym naszych protagonistów.
Ci nie odbiegają zbytnio charakterem od swych odpowiedników z remake'a. Mamy tu główną, bohaterską dziewoję i jej chłopaka (zbieżność losów do tych przeżywanych przez Erin i Kemper w remake'u) mającego tego pecha, że jego twarz spocznie na twarzy Leatherface'a zastępując znoszoną już przez rzeźnika maskę. Jest tu też młody Dean, któremu bliżej charakterem do Morgana niźli Andy'ego z racji swej delikatnej natury i jego rozrywkową dziewczynę Bailey - odpowiednik Pepper z filmu Nispela. Problem w tym, że o ile bohaterów remake'a poznajemy w wielu normalnych (nie licząc samobójstwa autostopowiczki) sytuacjach zanim zostaną ofiarami Leatherface'a, ci z prequela mają tylko kilka beztroskich scen po czym zostają szybko wrzuceni w wir śmiertelnych dla nich wydarzeń. To sprawia, że widz nie zdąża się z nimi bardziej związać, mimo że aktorzy dają z siebie wszystko byśmy polubili grane przez nich postaci. I to się mimo wszystko udaje, ale nie w takim stopniu jak to miało miejsce w remake'u.
POCZĄTEK zrealizowany jest w myśl złotej zasady drugich części: wszystkiego dwa razy więcej. Mamy tu więc szybszą akcję, dużo gore i większy body count. O ile określanie remake'a jako jednego z najkrwawszych filmów tego wieku było totalnym nieporozumieniem, tak w przypadku prequela można się już z tym zgodzić. Śmierć każdej ofiary jest brutalna i nie ważne czy narzędziem zbrodni jest tłuczek do mięsa, strzelba, czy w końcu piła mechaniczna. Miłośnicy soczystego gore nie będą więc narzekać. Troszkę gorzej tu z napięciem, które nie jest tak stopniowane jak w remake'u, ale też twórcy nie dają ku temu większej okazji. Ich głównym zamiarem było szersze przedstawienie rodzinki Hewittów czego następstwem jest zepchnięcie losów więzionych braci i ich dziewczyn na dalszy plan.
Skupiono się bardziej na powiązaniu dwóch części filmu w całość. Zobaczymy tu np. jak Hoyt traci przednie zęby i jak wujkowi Monty'emu amputowano nogi. Oprócz tego strona wizualna filmu mocno przypomina tę z obrazu Nispela, co raczej nie jest wadą zważywszy na to, że większość skąpanych w słońcu ujęć jest ucztą dla oka. Swoją drogą gdyby nie krótki odstęp czasu pomiędzy obiema częściami można by uznać, że prequel jest nową, bardziej krwawą wersją remake'a, co zostało podyktowane przez panującą wtedy modę na brutalne filmy nurtu torture porn.
Jako samodzielne dzieło film Jonathana Liebesmana muszę uznać jako bardzo dobry. Nawet w zestawieniu ze swym poprzednikiem niewiele traci w moich oczach. Zasługa to przede wszystkim scen gore, których w remake'u wiele nie było i szybkiej akcji. Szkoda tylko, że w tym wszystkim giną gdzieś bohaterowie i ich historia, a to im powinno się poświęcić najwięcej miejsca. A tak zostają tylko kolejnym ochłapem mięsa rzuconym pod ostrze piły mechanicznej, dzierżonej pewną ręką przez jednego z najsłynniejszych psychopatów w historii kina grozy - Leatherface'a.
8/10
Tak jak sama nazwa wskazuje sequel remake'a TEKSAŃSKIEJ jest jego prequelem (uff!). Widzimy tu narodziny Leatherface'a i moment gdy zostaje wygrzebany ze śmietnika przez mamę Hewitt. Potem akcja szybko przeskakuje 30 lat do przodu kiedy to zostaje zamknięta rzeźnia, w której pracował Thomas. Wtedy też właściciel ubojni ma okazję dostąpić zaszczytu bycia pierwszą ofiarą psychopaty. Następnie widzimy jak przybrany ojciec mordercy sam się nim staje zabijając szeryfa Hoyta i przejmuje jego tożsamość. Od tej pory będzie postrachem przemierzających teksaskie bezdroża podróżnych, w tym naszych protagonistów.
Ci nie odbiegają zbytnio charakterem od swych odpowiedników z remake'a. Mamy tu główną, bohaterską dziewoję i jej chłopaka (zbieżność losów do tych przeżywanych przez Erin i Kemper w remake'u) mającego tego pecha, że jego twarz spocznie na twarzy Leatherface'a zastępując znoszoną już przez rzeźnika maskę. Jest tu też młody Dean, któremu bliżej charakterem do Morgana niźli Andy'ego z racji swej delikatnej natury i jego rozrywkową dziewczynę Bailey - odpowiednik Pepper z filmu Nispela. Problem w tym, że o ile bohaterów remake'a poznajemy w wielu normalnych (nie licząc samobójstwa autostopowiczki) sytuacjach zanim zostaną ofiarami Leatherface'a, ci z prequela mają tylko kilka beztroskich scen po czym zostają szybko wrzuceni w wir śmiertelnych dla nich wydarzeń. To sprawia, że widz nie zdąża się z nimi bardziej związać, mimo że aktorzy dają z siebie wszystko byśmy polubili grane przez nich postaci. I to się mimo wszystko udaje, ale nie w takim stopniu jak to miało miejsce w remake'u.
POCZĄTEK zrealizowany jest w myśl złotej zasady drugich części: wszystkiego dwa razy więcej. Mamy tu więc szybszą akcję, dużo gore i większy body count. O ile określanie remake'a jako jednego z najkrwawszych filmów tego wieku było totalnym nieporozumieniem, tak w przypadku prequela można się już z tym zgodzić. Śmierć każdej ofiary jest brutalna i nie ważne czy narzędziem zbrodni jest tłuczek do mięsa, strzelba, czy w końcu piła mechaniczna. Miłośnicy soczystego gore nie będą więc narzekać. Troszkę gorzej tu z napięciem, które nie jest tak stopniowane jak w remake'u, ale też twórcy nie dają ku temu większej okazji. Ich głównym zamiarem było szersze przedstawienie rodzinki Hewittów czego następstwem jest zepchnięcie losów więzionych braci i ich dziewczyn na dalszy plan.
Skupiono się bardziej na powiązaniu dwóch części filmu w całość. Zobaczymy tu np. jak Hoyt traci przednie zęby i jak wujkowi Monty'emu amputowano nogi. Oprócz tego strona wizualna filmu mocno przypomina tę z obrazu Nispela, co raczej nie jest wadą zważywszy na to, że większość skąpanych w słońcu ujęć jest ucztą dla oka. Swoją drogą gdyby nie krótki odstęp czasu pomiędzy obiema częściami można by uznać, że prequel jest nową, bardziej krwawą wersją remake'a, co zostało podyktowane przez panującą wtedy modę na brutalne filmy nurtu torture porn.
Jako samodzielne dzieło film Jonathana Liebesmana muszę uznać jako bardzo dobry. Nawet w zestawieniu ze swym poprzednikiem niewiele traci w moich oczach. Zasługa to przede wszystkim scen gore, których w remake'u wiele nie było i szybkiej akcji. Szkoda tylko, że w tym wszystkim giną gdzieś bohaterowie i ich historia, a to im powinno się poświęcić najwięcej miejsca. A tak zostają tylko kolejnym ochłapem mięsa rzuconym pod ostrze piły mechanicznej, dzierżonej pewną ręką przez jednego z najsłynniejszych psychopatów w historii kina grozy - Leatherface'a.
8/10
Też uważam, że to bardzo dobry film. Do remake'u mu jeszcze daleko, ale jeśli nie będzie się porównywać to myślę, że przypadnie do gustu fanom slasherów - mnie przypadł:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że PIŁA MECHANICZNA 3D jest już tylko dobra i nic poza tym. O tym wkrótce na blogu!
Usuńi would like to be with jordana brewster so that i can be in love with her.
OdpowiedzUsuńShe's beautiful here :)
Usuń