reżyseria - Paul Ziller
scenariusz - A.G. Lawrence
obsada - Bruce Boxleitner, Carol Alt, Chelan Simmons, Juliana Wimbles, Ryan McDonell, Chad Krowchuk, Matthew MacCaull, William B. Davis, Doug Abrahams, Gary Jones, Gardiner Millar, Sylvesta Stuart
kraj produkcji - Kanada / USAświatowa premiera - 13 marca 2004
źródło - dvd (Anchor Bay, UK)
Władze małego miasteczka postanawiają wytruć życie w jeziorze po tym, jak staje się ono wylęgarnią drapieżnych wężogłowów. Dwa lata później na brzegu akwenu znalezione zostają zwłoki myśliwego i jego psa. Gdy wkrótce ginie też chłopak córki miejscowego szeryfa, ten postanawia odkryć prawdę o drapieżnikach, które zadomowiły się w jego jeziorze.
POSTRACH Z JEZIORA jest typowym przedstawicielem nurtu animal attack, którego pomimo ogranej do bólu fabuły i niezliczonej liczby idiotyzmów nie jestem w stanie totalnie zgnoić. Zaczynając od scenariusza, ten napisany jest według starych receptur i nie sposób wymienić liczby filmów, w których ta formuła została wykorzystana. Najpierw więc szeryf zaalarmowany śmiertelnymi atakami drapieżników próbuje zakazać kąpieli w jeziorze, na co nie zgadza się burmistrz miasteczka tłumacząc się dobrem mieszkańców, którzy utrzymują się z połowu ryb i handlu osprzętem. Temu potrzebne są niezbite dowody na to, że rzeczywiście kąpiel w jeziorze wiąże się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem. Szukając takowych szeryf Patrick James sprowadza panią biolog Lori Dale. Ta odkrywa, że za śmiertelne przypadki odpowiedzialne są nienaturalnych rozmiarów wężogłowy. Tymczasem córka szeryfa z przyjaciółmi próbują, uzbrojeni w harpun i pistolet, na własną rękę pomścić śmierć kolegi. Oczywiście nie wszystko idzie po ich myśli i ginie kolejna osoba, a pozostała przy życiu trójka ląduje na wyspie otoczonej przez setki wygłodniałych drapieżników. Po tym jak szeryf znajduje winnego mutacji wężogłowów rusza razem z panią biolog na ratunek córce. W finale, jak to w "dobrym" animal attack bywa, pojawia się big mama, która razem ze swym potomstwem stanie się celem ataku rozwścieczonego Patricka Jamesa.
Jak widać fabuła oryginalnością nie grzeszy, a nawet sam reżyser filmu Paul Ziller kilka lat później nakręcił dwa kolejne horrory o morskich potworach (LOCH NESS TERROR i BESTIA Z GŁĘBIN), w których widać podobny koncept. Najbardziej rzucającą się rzeczą jest to, że w każdym z tych filmów dorośli ruszają na ratunek nastolatkom, którzy w jakiś sposób zostają uwięzieni na wyspie otoczonej przez potwory. Mnie osobiście to co podobało się najbardziej w POSTRACHU Z JEZIORA, to moment gdy trójka przyjaciół musi walczyć o swe życie w chatce otoczonej przez wężogłowy. Są tu jednak też i inne sceny, w których napięcie potrafi nieźle podskoczyć, jak chociażby w akcji na środku jeziora z przypadkowo latającymi pociskami, wybuchem motorówki, trzema ofiarami i wężogłowem próbującym wejść przez dziurę w kadłubie na pokład łodzi i dobrać się do jednej z nastolatek.
Jak na tego typu kino sporo tu krwawych scen, ale w wersji którą oglądałem (brytyjskie dvd) było ich i tak znacznie mniej niż w nieocenzurowanej, którą może będziecie mieli szansę obejrzeć jeśli dobrze poszukacie. To co się ostało nie rozczarowuje pozostawiając też trochę miejsca naszej wyobraźni. Same gwiazdy obrazu, czyli pływająco-kroczące wężogłowy, najlepiej wypadają w scenach wodnych. Są wtedy szybkie i śmiertelnie niebezpieczne, a ich animacja całkiem dobra. Gorzej gdy wychodzą na brzeg. Ich szybkość wyraźnie spada (są tak ruchliwe jak zombie z filmu Romero), a i można się przyczepić do ich animacji jak i do integracji z resztą lądu. Wspomniana duża mamusia też nie wygląda zbyt dobrze, ale i tak lepiej się na nią patrzy niż na krokozaurusy i gatoroidy ze studia Asylum. No i nie poprzestano tylko na efektach komputerowych, gdyż w zbliżeniach często i gęsto występują gumowe pyski, co powinno ucieszyć fanów kina lat 80-tych.
Obsada filmu gra całkiem nieźle. Bruce Boxleitner, Carol Alt i William B. Davis to starzy telewizyjni wyjadacze, którym granie podobnych ról nie przysparza problemów. Gorzej z aktorami drugiego planu i hollywoodzką (a raczej kanadyjską) młodzieżą. Ta ostatnia reprezentowana jest na szczęście przez Chelan Simmons, która już sama chyba nie jest w stanie zliczyć liczby potworów, z którymi musiała stanąć oko w oko na planie swych filmów (nie wspominając o śmiertelnym łóżku w solarium z trzeciej części OSZUKAĆ PRZEZNACZENIE), a pojawienie się jej nazwiska w obsadzie zawsze gwarantuje pierwszorzędnie irytujące dziewczęce wrzaski (lubię to).
POSTRACH Z JEZIORA reprezentuje ten typ kina, który wymaga odpowiedniego doń podejścia. Oczekując od niego zbyt wiele, można się srogo rozczarować. Jeżeli oglądacie nałogowo filmy ze stacji SyFy nie powinniście mieć problemu z dotrwaniem do końca seansu, tym bardziej że film raczej nie nudzi, a tytułowe wężogłowy ze względu na swój podwójny tryb życia, okazują się być całkiem ciekawym reprezentantem ciągle powiększającej się filmowej menażerii, której najlepiej smakuje ludzkie mięsko.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz