reżyseria - Patrick Dinhut
scenariusz - Frank H. Woodward
obsada - Tinsel Korey, Dhaffer L'Abidine, Andy Clemence, Oliver James, Lally Percy, Sapphire Elia, Howard Charles, Ben Cross, Tobias Hewitt, Claire Foster
kraj produkcji - USAświatowa premiera - 25 lutego 2012
polska premiera - 20 sierpnia 2012 (tv)
źródło - tv (Canal+)
Gdzieś w Niemczech tajemniczy Cazmar organizuje wycieczki do miejsca, w którym podczas nocy letniego przesilenia możliwa jest obserwacja niecodziennych zjawisk. Podczas odprawiania w kamiennym kręgu dziwnego rytuału istota z innego wymiaru porywa niemowlę jednej z turystek. Cazmar znika, a uczestnicy wycieczki orientują się, że rzucone przez niego zaklęcie przeniosło ich do innego wymiaru, w którym żyją postaci z różnych bajek. Nie są one jednak przyjaźnie nastawione do przybyszów, którzy by przeżyć będą musieli wykazać się znajomością reguł panujących w baśniowym świecie.
Wydawać by się mogło, że wrzucenie bohaterów do takiego świata to doskonały przepis na jedną z oryginalniejszych produkcji z przeznaczeniem na mały ekran. I tak jest w istocie, ale za powiewem świeżości nie poszła niestety jakość, a bajkowego klimatu można ze świecą szukać. Bliżej filmowi do kolejnego typowego horroru z oklepaną linią fabularną i stereotypowymi bohaterami, którzy przez swoją głupotę wpadają w kolejne pułapki zastawiane na nich przez Złego Wilka. Ekipę turystów tworzą nie mogący poradzić ze śmiercią swej żony lekarz, przechodzące kryzys w związku młode małżeństwo z dzieckiem, zatrudniona przez nich młodziutka niania i dwóch zdziwaczałych badaczy zjawisk paranormalnych. Zagubieni w innym wymiarze trafiają do drewnianej gospody, w której spotykają tajemniczą niewiastę, znającą dobrze otaczający ich świat i próbującą ochronić ich przed podstępnymi atakami bajkowych istot znanych dobrze z najsławniejszych baśni. I tak naszym oczom ukazuje się m.in. siedmiu krasnoludków - kanibali, wspomniany Zły Wilk, mieszkający pod mostem troll i wiedźma z bajki o Jasiu i Małgosi.
Problem w tym, że żadna z tych postaci nie przestraszy fanów gatunku, a wręcz wzbudzi uśmiech politowania. No może poza krasnoludkami, które by przerażały bardziej, gdyby dokładniej pokazano nam to, co zrobiły "królewnie śnieżce". A tak Złego Wilka i trolla potraktowano koszmarnie zrobionym CGI, które niemal dorównuje pod tym względem produkcjom studia Asylum. Efekty zostały fatalnie wkomponowane w tło przez co daleko im do realności, co nawet jak na baśniową konwencję nie znajduje żadnego usprawiedliwienia. Najgorzej sprawa ma się jednak z wiedźmą, która irytuje swym zachowaniem miast straszyć, a pojawia się przecież w największej liczbie scen pełniąc w nich różną funkcję. Niezbyt udała się też scenografia, której minimalizm jest aż nadto widoczny w trakcie przemarszu bohaterów przez las. Obok ścieżki, którą idą, rosną mające nadać filmowi bajkowego charakteru kolorowe kwiatki i grzyby, ale nawet niezbyt wprawne oko zauważy, że reszta lasu wygląda zupełnie normalnie, a barwne rekwizyty umieszczono tylko w kluczowych dla akcji miejscach. Dobrze chociaż, że drewniana chata, do której trafiają nasi protagoniści, skrywa wiele tajemnic, a każda z jej komnat jest przepustką do innego baśniowego świata.
Nie spisali się aktorzy i mimo, że po telewizyjnej produkcji dla kanału Sci-Fi nie można się za wiele spodziewać, to aktorstwo jest tu czasami wręcz koszmarne. O ile Dhaffer L'Abidine w roli lekarza sprawdza się co najwyżej przeciętnie, to już znana z filmów serii ZMIERZCH Tinsel Korey jest po prostu fatalna. Jej grze brakuje naturalności, a na większość wydarzeń reaguje ona mało przekonującymi minkami. Z kolei zasługa to Lally Percy, że grana przez nią wiedźma jest jaka jest i bardziej pasowałaby do familijnej wersji opowieści o Jasiu i Małgosi. Nawet najbardziej znany z obsady Ben Cross niezbyt odnalazł się w konwencji filmu i jak dla mnie zbyt szarżował w roli Cazmara, zwłaszcza w niezbyt angażującym widza finale filmu. Najlepiej spisała się aktorka grająca matkę porwanego niemowlęcia, a jako że najbardziej znane serwisy milczą na temat jej nazwiska, to po drobiazgowym śledztwie doszedłem do tego, że to nijaka Claire Foster.
CZARNY LAS, choć jego treść brzmi całkiem zachęcająco, zupełnie nie sprawdza się jako horror w baśniowym świecie. Pomysł był całkiem fajny i można nawet czerpać trochę radości w znajdywaniu nawiązań do różnych baśni, ale tak naprawdę bajkowe są tu tylko widziane w krzywym zwierciadle postaci, a niżeli klimat filmu. Reżyser nie potrafi stworzyć mrocznej atmosfery, ani budować napięcia przez co trudno tu odczuć nastrój grozy, a tym bardziej się przestraszyć. I choć film Patricka Dinhuta znajduje poklask u co poniektórych widzów, to według mnie jest to ambitna porażka i nieudana telewizyjna próba wyjścia z kręgu filmów animal attack / monster movie, które dominują w produkcjach tworzonych dla kanału SyFy. Tym samym ostrzegam: wchodzicie do CZARNEGO LASU na własną odpowiedzialność!
3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz