reżyseria - Tom McLoughlin
scenariusz - Tom McLoughlin
obsada - Thom Mathews, Jennifer Cooke, David Kagen, Renée Jones, Kerry Noonan, Darcy DeMoss, Tom Fridley, Alan Blumenfeld, Matthew Faison, Ann Ryerson, Tony Goldwyn, Nancy McLoughlin, Ron Palillo, C.J. Graham, Vincent Guastaferro, Michael Swan, Courtney Vickery, Whitney Rydbeck
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 1 sierpnia 1986
źródło - dvd (ITI, PL)
Tommy Jarvis wciąż nie może zapomnieć koszmarnej nocy, w czasie której zabił Jasona Voorheesa. By ostatecznie się przekonać o tym, że morderca na pewno nie żyje, wybiera się ze swym kolegą obejrzeć jego grób. Po otwarciu trumny ich oczom ukazują się zjadane przez robaki zwłoki Jasona. W przypływie furii Tommy wyrywa z ogrodzenia metalowy pręt i wbija go w szczątki Voorheesa. Pech chce, że w kawałek metalu uderza piorun, który wskrzesza wielokrotnego mordercę i ten rusza w kierunku Crystal Lake znacząc drogę krwią swych ofiar.
Piąta część PIĄTKU TRZYNASTEGO rozczarowała wielu fanów serii z dość trywialnego powodu - w filmie zabrakło Jasona. Szczegół, że staje się to jasne dopiero w ostatnich minutach seansu, ale pomarudzić na coś przecież trzeba. Kręcąc szóstą część producenci postanowili nie ryzykować i przywrócić do życia mordercę w hokejowej masce. Co ciekawe, JASON ŻYJE nie naśladuje ślepo poprzednich odsłon popularnej serii wnosząc do niej nieco świeżości. A to dzięki sporej porcji czarnego humoru, który serwowany umiejętnie nie psuje jednak klimatu filmu, a pan Voorhees wydaje się w szczytowej formie zabijając rekordową (do czasu JASONA X) liczbę bohaterów.
Sama fabuła również nie cierpi na syndrom odgrzewanego kotleta. Tak - mamy las, obóz i młodych opiekunów, ale akcja skupia się głównie na Tommym, który po przypadkowym ożywieniu Jasona próbuje ostrzec szeryfa przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Ten oczywiście uznaje chłopaka za niespełna rozumu zamykając go w celi. Podczas gdy Tommy szuka sposobu na ucieczkę zza krat Jason robi to, co potrafi najlepiej - zabija każdego kogo spotka na swej drodze. O ile morderstwa są bardzo wyszukane, to ich wizualizacja często rozczarowuje. Efektów gore jest tu bardzo mało, na co zapewne mieli wpływ szefowie Paramountu, którzy chcieli by studio było kojarzone z rodzinną rozrywką, a nie z krwawymi horrorami.
Na szczęście to jedyny duży mankament produkcji, która już od samego początku wciąga widza, aż do samego końca. Jest to chyba najbardziej dynamiczna część PIĄTKU, a też i bardzo dopracowana pod względem wizualnym. Trudno uwierzyć, że JASON ŻYJE powstał zaledwie rok po NOWYM POCZĄTKU. Wydaje się jakby oba filmy dzieliło jakieś pięć lat, a co więcej PIĄTEK McLoughlina wygląda lepiej niż dwie kolejne odsłony serii. Mroczne zdjęcia, w których szaleje burza i porywisty wiatr mocno pomagają w budowie klimatu grozy. Trochę gorzej jest z muzyką Harry Manfrediniego, któremu już najwyraźniej zabrakło pomysłów na jakieś ciekawsze dźwięki.
Trzeba docenić natomiast dobór postaci odgrywanych zaskakująco dobrze przez mało znanych aktorów. O ile jeszcze grający Tommy'ego Thom Mathews wypada dość przeciętnie, to reszta aktorów nie powinna mieć sobie nic do zarzucenia. Podobał mi się zarówno grający szeryfa David Kagen, jak i Jennifer Cooke w roli jego córki. Aż dziwne, że aktorka nie zagrała potem w niczym innym, bo wyraźnie wyróżnia się na tle innych postaci tego typu. Grające jej koleżanki Kerry Noonan i Renée Jones wypadły równie dobrze i wszystkie trzy tworzą całkiem sympatyczne trio opiekunek, za które trzymamy kciuki by nie wpadły pod ostrze maczety Jasona.
JASON ŻYJE jest najlepszą z ostatnich odsłon serii, która potem zaczęła się staczać po równi pochyłej. Dla fanów Jason jest to pozycja obowiązkowa, inni jeśli nie polubili serii PIĄTEK TRZYNASTEGO nie mają tu czego szukać.
8/10
Tommy Jarvis wciąż nie może zapomnieć koszmarnej nocy, w czasie której zabił Jasona Voorheesa. By ostatecznie się przekonać o tym, że morderca na pewno nie żyje, wybiera się ze swym kolegą obejrzeć jego grób. Po otwarciu trumny ich oczom ukazują się zjadane przez robaki zwłoki Jasona. W przypływie furii Tommy wyrywa z ogrodzenia metalowy pręt i wbija go w szczątki Voorheesa. Pech chce, że w kawałek metalu uderza piorun, który wskrzesza wielokrotnego mordercę i ten rusza w kierunku Crystal Lake znacząc drogę krwią swych ofiar.
Piąta część PIĄTKU TRZYNASTEGO rozczarowała wielu fanów serii z dość trywialnego powodu - w filmie zabrakło Jasona. Szczegół, że staje się to jasne dopiero w ostatnich minutach seansu, ale pomarudzić na coś przecież trzeba. Kręcąc szóstą część producenci postanowili nie ryzykować i przywrócić do życia mordercę w hokejowej masce. Co ciekawe, JASON ŻYJE nie naśladuje ślepo poprzednich odsłon popularnej serii wnosząc do niej nieco świeżości. A to dzięki sporej porcji czarnego humoru, który serwowany umiejętnie nie psuje jednak klimatu filmu, a pan Voorhees wydaje się w szczytowej formie zabijając rekordową (do czasu JASONA X) liczbę bohaterów.
Sama fabuła również nie cierpi na syndrom odgrzewanego kotleta. Tak - mamy las, obóz i młodych opiekunów, ale akcja skupia się głównie na Tommym, który po przypadkowym ożywieniu Jasona próbuje ostrzec szeryfa przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Ten oczywiście uznaje chłopaka za niespełna rozumu zamykając go w celi. Podczas gdy Tommy szuka sposobu na ucieczkę zza krat Jason robi to, co potrafi najlepiej - zabija każdego kogo spotka na swej drodze. O ile morderstwa są bardzo wyszukane, to ich wizualizacja często rozczarowuje. Efektów gore jest tu bardzo mało, na co zapewne mieli wpływ szefowie Paramountu, którzy chcieli by studio było kojarzone z rodzinną rozrywką, a nie z krwawymi horrorami.
Na szczęście to jedyny duży mankament produkcji, która już od samego początku wciąga widza, aż do samego końca. Jest to chyba najbardziej dynamiczna część PIĄTKU, a też i bardzo dopracowana pod względem wizualnym. Trudno uwierzyć, że JASON ŻYJE powstał zaledwie rok po NOWYM POCZĄTKU. Wydaje się jakby oba filmy dzieliło jakieś pięć lat, a co więcej PIĄTEK McLoughlina wygląda lepiej niż dwie kolejne odsłony serii. Mroczne zdjęcia, w których szaleje burza i porywisty wiatr mocno pomagają w budowie klimatu grozy. Trochę gorzej jest z muzyką Harry Manfrediniego, któremu już najwyraźniej zabrakło pomysłów na jakieś ciekawsze dźwięki.
Trzeba docenić natomiast dobór postaci odgrywanych zaskakująco dobrze przez mało znanych aktorów. O ile jeszcze grający Tommy'ego Thom Mathews wypada dość przeciętnie, to reszta aktorów nie powinna mieć sobie nic do zarzucenia. Podobał mi się zarówno grający szeryfa David Kagen, jak i Jennifer Cooke w roli jego córki. Aż dziwne, że aktorka nie zagrała potem w niczym innym, bo wyraźnie wyróżnia się na tle innych postaci tego typu. Grające jej koleżanki Kerry Noonan i Renée Jones wypadły równie dobrze i wszystkie trzy tworzą całkiem sympatyczne trio opiekunek, za które trzymamy kciuki by nie wpadły pod ostrze maczety Jasona.
JASON ŻYJE jest najlepszą z ostatnich odsłon serii, która potem zaczęła się staczać po równi pochyłej. Dla fanów Jason jest to pozycja obowiązkowa, inni jeśli nie polubili serii PIĄTEK TRZYNASTEGO nie mają tu czego szukać.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz