reżyseria - Rainer Matsutani
scenariusz - Eckhard Vollmar
obsada - Jennifer Ulrich, André Hennicke, Inez Bjørg David, Tino Mewes, Hans-Uwe Bauer, Florian Jahr, Julia Dietze, Daniel Roesner, Marleen Lohse, Lucy Ella von Scheele, Karolina Thorwarth, Martin Umbach
kraj produkcji - Niemcyświatowa premiera - 2 grudnia 2011
polska premiera - 22 czerwca 2012 (tv)
źródło - tv (Tv Puls)
Najpierw był duński KOLLEGIET, który na tyle spodobał się Amerykanom, że Ci wyświetlali go w ramach ScreamFest Horror Film Festival zmieniając tytuł na ROOM 205. Mało tego, w planach jest realizacja remake'u, który ma zwać się THE DORM, ale póki co jest on jeszcze we wstępnej fazie produkcji. Dziwną rzeczą jest jednak to, że nową wersję duńskiego horroru postanowili zrobić... Niemcy. I tu też jest ciekawie, bo wyprodukowany w 2011 roku film zdążył już mieć swą premierę w kilku europejskich krajach (w tym w Polsce), a do kin w Niemczech trafił dopiero w kwietniu tego roku. A z czym mamy do czynienia? Z kolejną ghost story, która choć nie zrywa czapek z głów, to jest całkiem porządnie zrealizowanym horrorem, który pozytywnie wyróżnia się na tle niemieckiej kinematografii.
Film opowiada historię 19-letniej Katrin, która właśnie rozpoczyna studia. Aby uwolnić się od nadopiekuńczego ojca dziewczyna zamieszkuje w akademiku. O przydzielonym jej pokoju nr 205, krążą wśród studentów niesamowite opowieści, gdyż jego poprzednia lokatorka Annika zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Katrin postanawia przeprowadzić małe śledztwo w tej sprawie. Znajdywane co jakiś czas nowe tropy wskazują, że w sprawę zamieszani mogą być jej nowi koledzy. Tym bardziej, że zaczynają oni kolejno ginąć w bardzo zagadkowy sposób. Katrin wydaje się być pewna, że za wszystko odpowiada duch Anniki, która mści się w ten sposób na swych zabójcach.
Mamy więc tu kolejną już historię o duchu, który wymierza sprawiedliwość. Jednakże żeby sprawy nie były takie proste, Katrin jest osobą, która leczyła się psychiatrycznie po samobójczej śmierci swej matki. Teraz wciąż musi brać leki i gdy w niewytłumaczalny sposób jej "apteczka" ulega zniszczeniu, dziewczyna zmuszona jest żyć bez nich. I w ten sposób mamy małą zagwozdkę. Czy to co dzieje się w akademiku jest chorym wymysłem Katrin, czy też rzeczywiście duch Anniki mści się za swe krzywdy? W pewnym momencie, już blisko finału, reżyser zarzucił jednak konwencję "czy to się dzieje naprawdę" i przydzielił bohaterce partnera, który też jest świadkiem ingerencji niematerialnego bytu w świat rzeczywisty. A jeśli o duchu mowa, to reżyser stopniowo odsłania jego upiorne oblicze i nawet gdy przyjdzie nam je ujrzeć w całej okazałości, to tylko na chwilę, by nie stracił on do końca nic ze swej tajemniczości.
Trzeba przyznać, że jak na historię zbudowaną z samych klisz, w której widać wyraźne inspiracje kinematografią azjatycką, POKÓJ 205 ogląda się zaskakująco dobrze. W momentach grozy reżyser potrafi wytworzyć odpowiedni klimat, przez co nie raz poczujemy lekki niepokój. Śmierci są może mało spektakularne, wszak każda z nich wygląda na nieszczęśliwy wypadek, ale bardziej atrakcyjne jest to w jaki sposób duch przyczynia się do śmiertelnego zejścia kolejnych swych ofiar. Podobać się może również intryga, gdyż nic nie jest tu takie na jakie z pozoru wygląda, a do tego dochodzi zaskakujący epilog, który choć nie burzy naszej wiedzy o przedstawionych zdarzeniach, to jest tzw. wisienką na torcie sprezentowaną przez chcącego zaskoczyć nas reżysera.
Siłą filmu jest też ciekawa główna bohaterka. To nie jest biedna, mała zalękniona dziewczynka przepraszająca za to, że żyje. Katrin jest młodą kobietą, która wie czego chce i nic nie jest w stanie jej w tym przeszkodzić. Spodobał się jej nowo poznany Christian? Proszę bardzo! Już po pierwszej randce ląduje z nim w łóżku. Tak samo nie jest w stanie odpuścić śledztwa w sprawie Anniki, nawet gdy po piętach zaczyna jej deptać komisarz Urban. Jako, że na postaci Katrin opiera się praktycznie cały film, ważny był wybór aktorki, która by udźwignęła rolę. I myślę, że Jennifer Ulrich wyszła z powierzonego jej zadania zwycięsko. Nie ma ona problemów z pozyskaniem sympatii widza, nawet gdy jej zachowanie może się wydać trochę kontrowersyjne. Ona i reszta obsady tworzy zgrany aktorsko zespół, w którym trudno wskazać słabe ogniwo. Spodobały mi się zwłaszcza postaci kobiece, bo mężczyźni jakby zostali zepchnięci na dalszy plan, choć to głównie wokół nich kręci się cała intryga filmu.
Jak na razie nie wiem w jakim stopniu film Rainera Matsutani wzoruje się na pierwowzorze, ale gdy tylko nadarzy się okazja, przyjdzie i czas na porównania. Póki co, jeśli szukacie przyzwoicie zrealizowanego ghost story, to myślę że POKÓJ 205 powinien spełnić Wasze oczekiwania. Aczkolwiek zaznaczam, że najbardziej może przypaść do gustu widzom dopiero zaczynających zgłębiać świat horroru. Koneserzy, ze względu na liczne zapożyczenia, mogą kręcić nosem.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz