reżyseria - James DeMonaco
scenariusz - James DeMonaco
obsada - Ethan Hawke, Lena Headey, Max Burkholder, Adelaide Kane, Edwin Hodge, Rhys Wakefield, Tony Oller, Arija Bareikis, Tom Yi, Chris Mulkey, Tisha French, Dana Bunch, Peter Gvozdas
kraj produkcji - USA / Francja
światowa premiera - 2 maja 2013
polska premiera - 7 czerwca 2013 (kino)
źródło - kino (UIP)
Rządy wielu krajów nieustannie próbują znaleźć sposób na walkę z przestępczością. Morderstwa, pojedynki gangów, gwałty i rabunki są chlebem powszednim dla służb policyjnych całego świata. Jednak po dziś dzień nieustannie słyszymy o jakichś masakrach dokonywanych przez spokojnych z pozoru obywateli, którzy... No właśnie - nie godzą się na zastany porządek świata, mszczą się za lata upokorzeń, czy też realizują w ten sposób plan oczyszczania ziemskiego globu z ludzkich śmieci. Owe krwawe zdarzenia zawsze odbijają się szerokim echem w mediach na całym świecie i są początkiem rozważań nad wpływem przemocy w kinie lub w grach video na co wrażliwsze jednostki. A co by było gdyby każdy z nas raz w roku przez 12 godzin miał rządowe przyzwolenie na mordowanie ludzi? Czy przez następne 364 dni moglibyśmy spokojnie przechadzać się po niebezpiecznych dzielnicach licząc na to, że każdemu te pół doby starczyłoby na wyzbycie się całej drzemiącej w nas frustracji będącej na ogół powodem rosnącej agresji? Czy usprawiedliwione mordy i słuszna postawa obywatelska przez resztę roku czyniłaby z nas lepszych ludzi? Jeśli myślicie, że autorski film Jamesa DeMonaco spróbuje odpowiedzieć na parę z tych pytań to jesteście w wielkim błędzie, gdyż NOC OCZYSZCZENIA choć podejmuje ciekawy i oryginalny temat, to w istocie jest kolejnym nic nie wnoszącym do gatunku filmem nurtu home invasion, w którym garstka obywateli próbuje odeprzeć atak intruzów na najbezpieczniejsze miejsce na Ziemi, za jakie większość z nas uważa własny dom.
W niedalekiej przyszłości amerykański rząd uchwala ustawę mającą całkowicie wyeliminować wszelką przemoc. Dnia 26 marca od godziny siódmej wieczór przez dwanaście godzin wszyscy obywatele mają przyzwolenie na wszystko na co mają ochotę. Mogą zabijać kogo popadnie bez żadnych konsekwencji. Policja i służby ratownicze mają wtedy wolne, a kraj zmienia się w wielkie łowieckie terytorium. Rodzina Sandinów jak co roku zamierza spokojnie przeczekać tę noc, bo też po co latać po ulicy z bronią w ręku skoro w życiu wszystko się układa w sprawach osobistych i zawodowych. Gdy wybija godzina siódma i zaczynają wyć syreny, dom Sandinów zmienia się w ufortyfikowaną twierdzę. Niedługo przyjdzie im jednak cieszyć się spokojem, gdy pełen empatii syn Jamesa i Mary wpuści do domu uciekającego przed prześladowcami bezdomnego. Wkrótce potem przed drzwiami domu staje przywódca grupy napastników, który stawia przed rodziną ultimatum. Albo wydadzą ściganego, albo sami staną się celem ataku grupy.
Film DeMonaco wyraźnie dzieli się na trzy części. W pierwszej mamy obowiązkową ekspozycję w trakcie której poznajemy zasady nocy oczyszczenia jak i rodzinę Sandinów. Głowa rodziny to karierowicz, który wzbogacił się na systemach bezpieczeństwa montowanych w wielu domach w wiadomym celu. Jego żona prowadzi dom i stara się wywiązywać jak najlepiej z obowiązków małżeńskich i matczynych. Syn Charlie to zapalony majsterkowicz, któremu przydałoby się trochę dyscypliny. Tak zresztą jak i niemal dorosłej Zoey, która wbrew zakazom ojca spotyka się z kilka lat starszym chłopakiem. Jak widać przedstawia się nam typowy obrazek amerykańskiej rodziny, w której ojciec nie ma dla niej czasu, córka jest w konflikcie z ojcem, a syn żyje w swoim własnym świecie.
Gdy już poznamy wszystkich kluczowych bohaterów filmu następuje godzina zero i zawiązanie akcji. Przygarnięty przez Charliego bezdomny obawiając się, że zostanie wydany wilkom na pożarcie kryje się gdzieś w wielkiej rezydencji podczas gdy Sandinowie szukają go chcąc ochronić swoje tyłki. Jest to chyba najciekawsza część filmu, bo mamy w niej niezły klimat, dom jest pełen mrocznych zakamarków, a też charakter zbiega nie jest do końca znany, przez co stanowi on niepewne (ale jednak) zagrożenie. Nie wszystko jest tu jednak piękne, bo na przykład Zoey zamiast trzymać się rodziny ucieka gdzieś, nie wiadomo gdzie i w jakim celu i pojawia się tylko wtedy, gdy wymaga tego fabuła. DeMonaco nie ustrzegł się też przed pewnymi schematami. Wiadomo, że skoro Charlie skonstruował grającego robota to w pewnym momencie wykorzysta go w odpowiednim celu. Tak jak i swoją kryjówkę w szafie, którą wskaże bezdomnemu jako schronienie.
Nadchodzi jednak moment, w którym Sandinowie będą musieli zdecydować co zrobią z zaproszonym przez syna gościem. Nie będzie chyba niespodzianką to, że ostatecznie dojdzie do konfrontacji z grupą łowiecką, która znajdzie sposób na dostanie się do środka domu. I tu kryje się moje największe rozczarowanie wynikające z faktu, że pozornie dzieje się dużo i powinniśmy odczuwać multum napięcia towarzyszącego scenom walki domowników z napastnikami, ale niestety coś tu nie zagrało. Może to wina protagonistów, z których jedynie los Mary cokolwiek nas obchodzi. James ma zbyt dużo antypatycznych cech, byśmy mogli trzymać za niego kciuki i nie zmieniają tego nawet decyzje, które podejmie w trosce o życie swej rodziny. Dzieci Sandinów nie ratują sytuacji. Ciągle nieobecna Zoey ma za mało scen, w ciągu któych zawiązałaby się nić sympatii między nią a widzem, a Charlie... No cóż... To wszystko przez ciebie!
Napastnicy świetnie się prezentują na plakacie i tyle mam na ten temat do powiedzenia. Przywódca grupy to jeden z najbardziej irytujących psycholi jakich miałem okazję widzieć na ekranie. Jego głupi uśmieszek i jeszcze głupsza gadka totalnie mnie wnerwiały. Jego poubierani w maski współtowarzysze to banda idiotów, która wnerwia i samego lidera. W sumie nie wiem dlaczego antagoniści noszą przez cały film maski skoro wiadoma jest ich tożsamość. Fakt, dodaje to trochę klimatu grozy i myślę, że po prostu twarze kryjące się za nimi byłyby mniej ciekawsze niż różnorodne plastykowe facjaty. Przemoc w filmie nie jest zbyt dosadna choć w ruch idzie broń palna, siekiera i inne żelastwo. I paluszki jednej z napastniczek gilgoczące panią domu. Jedna z nielicznych zdumiewających rzeczy w tym zaledwie poprawnym filmie.
Poprawne jest też aktorstwo. Choć od Ethana Hawke'a oczekiwałbym czegoś więcej. Ponadprzeciętna jest tu za to Lena Headey na którą miło się patrzy i nie sposób trzymać kciuków za jej bohaterkę. Headey ma zresztą tu swoje pięć minut w ciekawej końcowej partii filmu rozgrywającej się przy kuchennym stole. Siłą rzeczy uwagę zwraca też Rhys Wakefield, ale tylko ze względu na postać którą przyszło mu zagrać. Nie wiem ile w tym było improwizacji aktora, a ile reżyserskich wskazówek, bo wygląda to po prostu na totalnie przeszarżowaną rolę młodego Austalijczyka.
NOC OCZYSZCZENIA nie jest złym filmem, ale od filmu pokazywanego w kinach wymagałbym jakiejś większej inwencji niż spreparowania powodu, dla którego banda łobuzów atakuje dom pechowej rodziny. A tak dostaliśmy zaledwie poprawnego straszaka, któremu trudno dorównać starszym ILS, NIEZNAJOMYM, czy hiszpańskiej NAPAŚCI. Nie wspominając o podobnych tematycznie obrazach z pogranicza sensacji i thrillera takich jak oryginalne GODZINY ROZPACZY, AZYL, czy OSACZONY z Willisem. Obejrzeć można, ale jest to chyba jednak rozrywka w sam raz na jeden raz.
6/10
W niedalekiej przyszłości amerykański rząd uchwala ustawę mającą całkowicie wyeliminować wszelką przemoc. Dnia 26 marca od godziny siódmej wieczór przez dwanaście godzin wszyscy obywatele mają przyzwolenie na wszystko na co mają ochotę. Mogą zabijać kogo popadnie bez żadnych konsekwencji. Policja i służby ratownicze mają wtedy wolne, a kraj zmienia się w wielkie łowieckie terytorium. Rodzina Sandinów jak co roku zamierza spokojnie przeczekać tę noc, bo też po co latać po ulicy z bronią w ręku skoro w życiu wszystko się układa w sprawach osobistych i zawodowych. Gdy wybija godzina siódma i zaczynają wyć syreny, dom Sandinów zmienia się w ufortyfikowaną twierdzę. Niedługo przyjdzie im jednak cieszyć się spokojem, gdy pełen empatii syn Jamesa i Mary wpuści do domu uciekającego przed prześladowcami bezdomnego. Wkrótce potem przed drzwiami domu staje przywódca grupy napastników, który stawia przed rodziną ultimatum. Albo wydadzą ściganego, albo sami staną się celem ataku grupy.
Film DeMonaco wyraźnie dzieli się na trzy części. W pierwszej mamy obowiązkową ekspozycję w trakcie której poznajemy zasady nocy oczyszczenia jak i rodzinę Sandinów. Głowa rodziny to karierowicz, który wzbogacił się na systemach bezpieczeństwa montowanych w wielu domach w wiadomym celu. Jego żona prowadzi dom i stara się wywiązywać jak najlepiej z obowiązków małżeńskich i matczynych. Syn Charlie to zapalony majsterkowicz, któremu przydałoby się trochę dyscypliny. Tak zresztą jak i niemal dorosłej Zoey, która wbrew zakazom ojca spotyka się z kilka lat starszym chłopakiem. Jak widać przedstawia się nam typowy obrazek amerykańskiej rodziny, w której ojciec nie ma dla niej czasu, córka jest w konflikcie z ojcem, a syn żyje w swoim własnym świecie.
Gdy już poznamy wszystkich kluczowych bohaterów filmu następuje godzina zero i zawiązanie akcji. Przygarnięty przez Charliego bezdomny obawiając się, że zostanie wydany wilkom na pożarcie kryje się gdzieś w wielkiej rezydencji podczas gdy Sandinowie szukają go chcąc ochronić swoje tyłki. Jest to chyba najciekawsza część filmu, bo mamy w niej niezły klimat, dom jest pełen mrocznych zakamarków, a też charakter zbiega nie jest do końca znany, przez co stanowi on niepewne (ale jednak) zagrożenie. Nie wszystko jest tu jednak piękne, bo na przykład Zoey zamiast trzymać się rodziny ucieka gdzieś, nie wiadomo gdzie i w jakim celu i pojawia się tylko wtedy, gdy wymaga tego fabuła. DeMonaco nie ustrzegł się też przed pewnymi schematami. Wiadomo, że skoro Charlie skonstruował grającego robota to w pewnym momencie wykorzysta go w odpowiednim celu. Tak jak i swoją kryjówkę w szafie, którą wskaże bezdomnemu jako schronienie.
Nadchodzi jednak moment, w którym Sandinowie będą musieli zdecydować co zrobią z zaproszonym przez syna gościem. Nie będzie chyba niespodzianką to, że ostatecznie dojdzie do konfrontacji z grupą łowiecką, która znajdzie sposób na dostanie się do środka domu. I tu kryje się moje największe rozczarowanie wynikające z faktu, że pozornie dzieje się dużo i powinniśmy odczuwać multum napięcia towarzyszącego scenom walki domowników z napastnikami, ale niestety coś tu nie zagrało. Może to wina protagonistów, z których jedynie los Mary cokolwiek nas obchodzi. James ma zbyt dużo antypatycznych cech, byśmy mogli trzymać za niego kciuki i nie zmieniają tego nawet decyzje, które podejmie w trosce o życie swej rodziny. Dzieci Sandinów nie ratują sytuacji. Ciągle nieobecna Zoey ma za mało scen, w ciągu któych zawiązałaby się nić sympatii między nią a widzem, a Charlie... No cóż... To wszystko przez ciebie!
Napastnicy świetnie się prezentują na plakacie i tyle mam na ten temat do powiedzenia. Przywódca grupy to jeden z najbardziej irytujących psycholi jakich miałem okazję widzieć na ekranie. Jego głupi uśmieszek i jeszcze głupsza gadka totalnie mnie wnerwiały. Jego poubierani w maski współtowarzysze to banda idiotów, która wnerwia i samego lidera. W sumie nie wiem dlaczego antagoniści noszą przez cały film maski skoro wiadoma jest ich tożsamość. Fakt, dodaje to trochę klimatu grozy i myślę, że po prostu twarze kryjące się za nimi byłyby mniej ciekawsze niż różnorodne plastykowe facjaty. Przemoc w filmie nie jest zbyt dosadna choć w ruch idzie broń palna, siekiera i inne żelastwo. I paluszki jednej z napastniczek gilgoczące panią domu. Jedna z nielicznych zdumiewających rzeczy w tym zaledwie poprawnym filmie.
Poprawne jest też aktorstwo. Choć od Ethana Hawke'a oczekiwałbym czegoś więcej. Ponadprzeciętna jest tu za to Lena Headey na którą miło się patrzy i nie sposób trzymać kciuków za jej bohaterkę. Headey ma zresztą tu swoje pięć minut w ciekawej końcowej partii filmu rozgrywającej się przy kuchennym stole. Siłą rzeczy uwagę zwraca też Rhys Wakefield, ale tylko ze względu na postać którą przyszło mu zagrać. Nie wiem ile w tym było improwizacji aktora, a ile reżyserskich wskazówek, bo wygląda to po prostu na totalnie przeszarżowaną rolę młodego Austalijczyka.
NOC OCZYSZCZENIA nie jest złym filmem, ale od filmu pokazywanego w kinach wymagałbym jakiejś większej inwencji niż spreparowania powodu, dla którego banda łobuzów atakuje dom pechowej rodziny. A tak dostaliśmy zaledwie poprawnego straszaka, któremu trudno dorównać starszym ILS, NIEZNAJOMYM, czy hiszpańskiej NAPAŚCI. Nie wspominając o podobnych tematycznie obrazach z pogranicza sensacji i thrillera takich jak oryginalne GODZINY ROZPACZY, AZYL, czy OSACZONY z Willisem. Obejrzeć można, ale jest to chyba jednak rozrywka w sam raz na jeden raz.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz