reżyseria - Colin Ferguson
scenariusz - Tripp Reed
obsada
- Steven Brand, Kirsty Mitchell, Raoul Trujillo, Gabriel Womack, Emilia
Clarke, Jazz Lintott, Christopher Villiers, Nathalie Buscombe, Lincoln
Frager, Michael Sterward
kraj produkcji - USAświatowa premiera - 27 listopada 2010
polska premiera - 4 czerwca 2011 (tv)
źródło - tv (Cinemax)
W pewnym amerykańskim miasteczku miejscowy uniwersytet zakupuje ziemie
uznawane przez Indian przez święte. Dakota, właściciel małego muzeum i
potomek rodu zamieszkującego ten teren nie kryje oburzenia z tego faktu.
Postanawia odprawić magiczny rytuał, by duchy jego przodków zemściły
się na białym człowieku. Za jego sprawą ożywają mieszczące się w muzeum
szkielety dinozaurów, które zaczynają polowanie na mieszkańców
miasteczka. Sytuację próbują ratować miejscowy szeryf Jake i jego
eks-żona Emma zajmująca się paleontologią. Wpierw muszą jednak znaleźć
córkę, która wybrała się ze swym chłopakiem na plażę.
ATAK DINOZAURÓW to kolejny monster movie będący wyrazem tęsknoty za
jurajską trylogią Spielberga. Film został zrealizowany dla stacji SyFy,
to też praktycznie wiadomo, czego się można po nim spodziewać. Fabuła
nie zaskakuje i wszystko toczy się według utartych schematów, co jednak
nie powinno rozczarować miłośników kina klasy Z, gdyż są już do tego
przyzwyczajeni. Poznajemy więc Jake'a i jego byłą żonę, którzy pomimo
tego co ich kiedyś poróżniło muszą ściśle ze sobą współpracować, by
zapobiec wymarciu miasteczka. Tak się zawsze jakoś składa, że jeśli
jedno z byłych małżonków jest stróżem prawa, to drugie posiada niezbędną
wiedzę pomocną w identyfikacji zagrożenia. Obowiązkowo muszą oni mieć
też dziecko w trudnym wieku, które chce być samodzielne i co zawsze
kończy się tym, że rodzice muszą śpieszyć mu na ratunek. No i oczywiście
musi się też znaleźć postać, która reprezentuje chciwość i pazerność
lub brak szacunku dla bliźnich czy historii. W tym przypadku jest to
właściciel uniwersytetu, który jednocześnie spotyka się z byłą żoną
Jake'a, będąc w końcu piątym kołem u wozu dla ponownego rozkwitu uczuć
pomiędzy byłymi małżonkami.
Co ciekawe, mocno schematyczny film Colina Fegusona potrafi nieźle
bawić, zwłaszcza w pierwszej połowie seansu. Tytułowe ataki dinozaurów
na zaskoczone tym faktem ofiary nie mają w sobie nic z grozy, ale też
nie to było celem twórców filmu, który jest zrealizowany w lekko
humorystycznym tonie. Najlepszą tego typu sceną jest atak szkieletu na
pasącą się na łące krowę, ale też nie sposób się uśmiechnąć na widok
dinozaura zjadającego opalających się plażowiczów. Ogólnie cały koncept
tego monster movie jest całkiem zabawny i szkoda, że już w drugiej
połowie seansu akcja skupia się głównie na kilku głównych bohaterach.
Jesteśmy wtedy świadkami heroicznych decyzji, których żaden rozsądny
człowiek nie podjąłby się w tej sytuacji. Czego się jednak nie robi dla
dobra ogółu...
Hasające po ekranie monstra stworzono w całości za pomocą CGI. Tu
raczej nikt nie powinien być zaskoczony jakością efektów specjalnych,
które są bardzo przeciętne. To, że tytułowe monstra są stertą
prehistorycznych kości na pewno pomaga ten fakt zaakceptować. Nie sposób
przecież wymagać od szkieletów dinozaurów, by te wyglądały jak żywe.
Zadbano jednak o dość dobrą integrację efektów z otoczeniem, czego
przykładem może być scena, w której woda w jeziorze rozpryskuje się pod
wpływem brodzącego w niej tyranozaura. Mamy tu też efekt składania się
rozrzuconych kości szkieletu w całość, co mogliśmy ostatnio widzieć w Skalnym olbrzymie i Metalowym monstrum.
Krwi jest jak na lekarstwo i praktycznie występuje ona tylko w trzech
scenach, z których dwie przedstawiają skutki jurajskiej masakry.
Pochwalić trzeba za to całkiem przyzwoite aktorstwo, co nie jest normą w
filmach realizowanych dla SyFy. Tu zarówno grający szeryfa Steven Brand
jak i Kirsty Mitchell w roli jego żony wypadają całkiem naturalnie, a
ich postaci da się lubić. To samo można powiedzieć o postaciach
drugoplanowych.
ATAK DINOZAURÓW nie jest filmem dla każdego, a raczej dla tych z widzów, którzy siedzą w temacie monster movies. To raczej tylko oni będą w stanie wyłączyć mózg i po prostu bawić się tym, co zobaczą na ekranie. Jak na telewizyjne warunki jest to bowiem całkiem sympatyczna pozycja, acz przyznam że do tych najlepszych (Bestia z głębin) sporo jej brakuje.
4/10
ATAK DINOZAURÓW nie jest filmem dla każdego, a raczej dla tych z widzów, którzy siedzą w temacie monster movies. To raczej tylko oni będą w stanie wyłączyć mózg i po prostu bawić się tym, co zobaczą na ekranie. Jak na telewizyjne warunki jest to bowiem całkiem sympatyczna pozycja, acz przyznam że do tych najlepszych (Bestia z głębin) sporo jej brakuje.
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz