reżyseria - Casper Van Dien
scenariusz - R. Dessertine, Casper Van Dien
obsada - Finn Jones, Grace Van Dien, Catherine Oxenberg, Casper Van Dien, Olivia d'Abo, Edward Lewis French, Gil Kolirin, Dylan Vox, David Elliot, Jonas Talkington, Clive Sawyer, Maya Van Dien, Christina Ulfsparre, Luke Cousins
kraj produkcji - USAświatowa premiera - 13 maja 2014
premiera w Polsce - 6 stycznia 2015 (tv)
źródło - tv (Sci-Fi Universal)
Trwa uroczystość związana z narodzinami księżniczki Jutrzenki. Zaproszone na nią wróżki rzucają na dziewczynkę magiczne zaklęcia mające zagwarantować jej spokojne i dostatnie życie. Wtem pojawia się Tambria, królowa której nie zaproszono na przyjęcie. Oburzona tym faktem rzuca złe zaklęcie, które spowoduje śmierć Jutrzenki kiedy ta przed ukończeniem 16-tu lat ukłuje się wrzecionem. Jedna z dobrych wróżek nie potrafiąc odwrócić klątwy złagadza jej charakter, dzięki czemu księżniczkę, w razie nieszczęścia, ma czekać "jedynie" wieczny sen. Rodzice Jutrzenki wolą chuchać na zimne i wprowadzają w królestwie zakaz posiadania i używania wrzecion. I tak mija szesnaście lat i w dniu swych urodzin młode dziewczę i całe królestwo nie kryje radości z tego, że oto nadszedł kres złowróżbnej klątwy. Nikt nie wie, że podstępna Timbria swymi zaklęciami pozmieniała postrzeganie czasu w królestwie i pod postacią wiejskiego chłopca zwabia Jutrzenkę w odosobnione miejsce dając jej do ręki wrzeciono. Dziewczyna kłuje się w palec i nieprzytomna pada na ziemię, a wraz z nią zapada w sen całe królestwo. Ocalić księżniczkę może jedynie pocałunek mężczyzny o czystym sercu. Mija 100 lat...
Kolejny mockbuster studia Asylum mający uszczknąć coś z sukcesu disnejowskiej Czarownicy z Angeliną Jolie. Co ciekawe za jego reżyserię zabrał się Casper Van Dien, który chyba pozazdrościł Willowi Smithowi wspólnego występu z synem w 1000 lat po ziemi i prócz tego, że stanął po drugiej stronie kamery jest również współtwórcą scenariusza, a w kilku rolach obsadził całą swoją rodzinę dla siebie rezerwując rolę dobrego króla. I tak królową zagrała (a jakże) Catherine Oxenberg, księżniczkę Jutrzenkę córka z poprzedniego małżeństwa Grace Van Dien, a w dwóch mniejszych rólkach wystąpiły jej młodsze siostry Maya i Celeste. Śpiąca królewna: Wyprawa jawi się więc jako rodzinne przedsięwzięcie, ale sam film nie jest z rodzaju tych, przy którym można usiąść z całą rodziną w niedzielne popołudnie, choć jego początek tego nie zapowiada. I tak jeśli po zobaczeniu baśniowego prologu, w którym wróżki rzucają kolorowe zaklęcia przy pomocy magicznych różdżek, nadmiar ekranowej słodyczy zacznie Was niepokoić, przypomnijcie sobie jakiego studia produkcję oglądacie. Przygotujcie się na zbrukanie pięknej baśni hordami nieumarłych, mitycznymi bestiami i kilkoma scenami gore w typowym dla Asylum wykonaniu.
Mija więc sto lat, kiedy to poznajemy księcia Jaysona z sąsiadującego z uśpioną krainą królestwa i jego wiernych towarzyszy Jacoba, Wilhelma, mającego go chronić Grunera, jak i zbierającego za niego baty Barrowa. To właśnie ten ostatni wchodzi w posiadanie zapisków księżniczki Jutrzenki opowiadających o ciążącej na niej klątwie. Nadworny mędrzec Earlin wyjawia mężczyźnie, że zła wróżba się spełniła i od stu lat mężni rycerze próbują wyzwolić królestwo spod działania klątwy, ale żadnemu z nich nie udało się powrócić do domu cało i zdrowo. Królestwem rządzi bowiem teraz okrutna Tambria, która na licznych śmiałków do serca Jutrzenki i ukrytych w zamku skarbów przygotowała śmiertelnie niebezpieczne pułapki. Niepomny ostrzeżeń Earlina, a chcący dobrać się do królewskiego skarbca książę Jayson postanawia zorganizować wyprawę, do której zmusza też swego chłopca do bicia Barrowa i samego mędrca. Po tym jak wszyscy uczestnicy krucjaty docierają niemal pod same wrota złowrogiego zamku mają do pokonania jeszcze jedną przeszkodę, otaczającą budynek fosę. I tu czeka ich niemiła niespodzianka, bo zamieszkuje ją morski potwór lewiatan, który pożera jednego z członków wyprawy. A to nie koniec przykrych niespodzianek jakie napotkają nasi bohaterowie.
Tambria nie śpi i co rusz rzuca mroczne czary mające nie dopuścić do tego, by któryś ze śmiałków choćby zbliżył się do śpiącej Jutrzenki. I tak oprócz powołania do życia smoczopodobnej bestii sprawia, że martwi wstają z grobów i ruszają w pogoń za intruzami. Wkrótce okaże się, że te wszystkie bestie i nieumarli to nic w porównaniu z samą Tambrią, która gołymi rękami pozbawia jednego z mężczyzn głowy. Oj, tak - to nie jest bajeczka dla dzieci. Wspomniane zdarzenie jest pokazane na tyle realnie, że niech Wam nawet nie przyjdzie do głowy pokazywać tego filmu swym latoroślom. Widok wyrwanej głowy wraz z fragmentem kręgów szyjnych nie należy do najprzyjemniejszych. Chyba, że ma się właściwy wiek i na wiele rzeczy (tzn. horrorów) już się w życiu napatrzyło. Takie atrakcje w baśniowym anturażu to rzecz nader rzadko spotykana pomimo panującej obecnie mody na mroczne wersje znanych wszystkim bajek (hollywoodzkie Królewna Śnieżka i łowca, Hensel i Gretel: Łowcy czarownic, czy miks wszystkiego w Czarnym lesie by SyFy). Pomimo dość topornego, ale jak na studio Asylum całkiem przyzwoitego wykonania, Śpiąca królewna: Wyprawa może co poniektórych miłośników oglądalnego kina klasy C zainteresować. Nie często bowiem ma się (nie)przyjemność oglądać bajkę o Śpiącej Królewnie, w której dużą rolę odgrywają zombiaki.
A już skoro o nich mowa, to jak tam z efektami? Produkcje studia Asylum przyzwyczaiły nas do często tragicznego CGI, ale ostatnio jest z tym zdecydowanie lepiej.Nie oszukujmy się - pod tym względem nie mamy co oczekiwać jakichś łechcących oczy szmerów bajerów, ale powiem Wam, że zarówno lewiatan jak i smok-niesmok (nie ma skrzydeł, nie zieje ogniem) zostały zrobione całkiem poprawnie. Rozczarowuje za to wygląd zombie, co bardzo zaskakuje jeśli oglądało się kilka produkcji studia (Apokalipsa zombie, Noc zombie, Inwazja zombie), w których grały one pierwsze skrzypce. Tu mamy kilku obwieszonych jakimiś łachmanami niezgrabnie poruszających się statystów, których twarzy nie będzie nam dane zobaczyć. Ot, troszkę lepsze efekty i już zabrakło na porządną charakteryzację. I mowa tu też o aktorach. Nie wiem czy to wina niekorzystnego światła, ale Catherine Oxenberg wygląda w jednej ze scen wyjątkowo niekorzystnie jak na swój wiek i aż dziw bierze, że jej małżonek nie zadbał o lepsze warunki oświetleniowe.
Tak czy inaczej, film jako całość ogląda się bezboleśnie pomimo infantylnego początku czy też kuriozalnie rozegranego finału. Aktorzy grają w miarę przyzwoicie. Trudno było mi wypatrzeć kogoś z obsady, kto by mocno odstawał warsztatowo od reszty. Łatwiej mi było wytypować najlepszych. I tak wielkie oklaski należą się dla Olivii d'Abo, której dawno nie widziałem na ekranie i oglądanie jej w roli czarnego charakteru było dla mnie wielką przyjemnością (aczkolwiek zmieniła się nie do poznania). Dobrze wypadł też Finn Jones jako Barrow, bohater który od początku nie poddaje w wątpliwość tego, kto uratuje piękną księżniczkę. Co do rodzinki Van Dienów to ta pojawia się jedynie na początku i końcu filmu, ale jeśli Grace mądrze pokieruje swą karierą, to kto wie. Może osiągnie w kinie więcej niż jej rodzice (jej matka - Carrie to wnuczka Roberta Mitchuma). Póki co, Śpiąca królewna: Wyprawa na pewno nie otworzy jej wrót do sławy, bo też nie jest to film, który z dumą umieszcza się w swoim życiorysie. Nie jest to też film, który można polecić komuś do obejrzenia. Skuszą się na niego zapewne jedynie znawcy tematu czyli Ci, którym nieobce są produkcje studia Asylum. A ta jak na ich stale powiększający się katalog wypada całkiem znośnie.
3,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz