reżyseria - Christopher Ray
scenariusz - Jacob Cooney, Bill Hanstock
obsada - Danny Trejo, Jena Sims, Jaason Simmons, Karrueche Tran, Rob Van Dam, Dawn Hamil, Brianna Ferris, Brad Mills, Scott Thomas Reynolds, Carlos Javier Rivera
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 20 lipca 2015
premiera w Polsce - 22 lipca 2015 (tv)
źródło - tv (Sci-Fi Universal)
Wybudowane pod jedną z wysp podwodne laboratorium badawcze Persefona zostaje zaatakowane przez zmutowaną bestię, trzygłowego rekina. W ostatniej chwili z kompleksu udaje się wydostać na powierzchnię profesor Laurze Thomas, doktorowi Nelsonowi, stażystce Maggie i trójce młodych działaczy na rzecz ochrony środowiska. Cała szóstka postanawia dotrzeć do zakotwiczonej niedaleko łodzi, by dzięki niej uciec z terenu łowieckiego mutanta. Problem w tym, że do łodzi trzeba dopłynąć wpław, a zważywszy na to, że to co w niej pływa jest bardzo głodne, nie wszystkim uda się do niej dotrzeć. Ci, którym udaje się ta sztuka próbują skontaktować się ze strażą przybrzeżną. Odpowiada im jedynie kapitan kutra rybackiego, który wraz z dwójką towarzyszy postanawia im pomóc. Tymczasem rozbitkowie z Persefony zauważają, że rekin zmierza w kierunku przepływającego nieopodal statku wycieczkowego. Czy zdążą na czas ostrzec niczego się nie spodziewających pasażerów?
W 2014 roku premierę Rekinada 2 stacja SyFy uczciła ogłaszając Sharknado Week, podczas którego oprócz oczekiwanego przez wszystkich sequela i kilku starszych pozycji amerykańscy widzowie mogli po raz pierwszy obejrzeć produkcję Rogera Cormana Sharktopus vs. Pteracuda. Sharknado Week 2015 okazało się być już dużo bardziej atrakcyjne, gdyż w ciągu tygodnia stacja SyFy pokazała aż 7 nowych filmów, na które czekali wszyscy fani kina klasy Z. W ten sposób poza trzecią częścią wiadomego przeboju swą premierę zaliczyły: Roboshark, Megarekin kontra Kolossus, Sharktopus vs. Whalewolf, Zombie Shark, Lawalantula i Atak trzygłowego rekina. Ten ostatni to oczywiście sequel cieszącej się względną popularnością produkcji studia Asylum Dwugłowy rekin atakuje. Do czasu premiery Rekinada był to jeden z lepszych filmów wytwórni, który zasłynął rekordową jak na rekini horror liczbą scen śmierci (26 ofiar) i występem Carmen "ja się tylko opalam" Electry. Czy coś równie ciekawego ma nam do zaoferowania Atak trzygłowego rekina?
A i owszem. Film zaczyna się od mocnej sceny, w której bawiąca się na jednej z imprezowych wysp młodzież zostaje zjedzona przez nielubiącego takich klimatów rekina-mutanta. Po dobrze zapowiadającym się początku przenosimy się do laboratorium Persefona badającym możliwości walki z odpadami morskimi. Ośrodkiem kierują profesor Laura Thomas i doktor Nelson, którzy z chęcią chcą posłuchać głosu młodego pokolenia na temat skażenia środowiska. W tym celu zapraszają do swego laboratoium dobrze rokującą studentkę Maggie i trójkę ekologicznych aktywistów, wśród których, ku zaskoczeniu dziewczyny, jest jej były chłopak, Greg. Zwiedzanie zaawansowanego technicznie obiektu zostaje raptownie przerwane przez jeszcze jednego nieoczekiwanego gościa. Zmutowany wskutek morskich zanieczyszczeń trzygłowy rekin atakuje jednego z pracowników kompleksu, a następnie zaczyna szarżę na wydawałoby się stabilną konstrukcję, której kolejne segmenty zaczynają się rozpadać jak domek z kart. Tuż przed potężną eksplozją udaje się uciec na powierzchnię Laurze, doktorowi Nelsonowi i czwórce studentów. Teraz muszą się wydostać z wyspy i dotrzeć na pokład łodzi nie kończąc w którejś z trzech paszczy pływającego w pobliżu rekina. Pytanie: znajdujesz się na suchym lądzie, gdzie jesteś w miarę bezpieczny (prolog pokazuje, że niekoniecznie) i czy w tym wypadku zaryzykowałbyś pokonanie kilku odległości sporego basenu, by dotrzeć do małej łodzi, wiedząc że w wodzie czai się zmutowany rekin, który może cię zjeść w każdej chwili i dla którego zniszczenie tak lichej konstrukcji byłoby na pewno mniejszym problemem niż zburzenie dużo większej, betonowej budowli? Odpowiedź naszych bohaterów brzmi: TAK!
Każdy, kto niejednokrotnie zetknął się z filmami studia Asylum, nie powinien być zaskoczony głupimi decyzjami jakie podejmują ich bohaterowie. Nieobce są mu też typowe dla tych produkcji nielogiczne zagrywki. Weźmy np. scenę, w której nieszczęśnik stojący w sięgającej mu do pasa wodzie zostaje niespodziewanie pożarty przez tytułową bestię. W jaki sposób dopłynęła ona niezauważenie aż tak daleko nie pokazując nawet płetwy? W innej scenie bohaterowie płyną łodzią desperacko szukając suchego lądu, na którym mogliby znaleźć schronienie. Po drodze mijają kolejne wyspy, których nie widzą, gdyż zmierzają do tej jedynej, upatrzonej przez twórców filmu. Problematyczne są też nieudolnie nakręcone sceny akcji. Co dziwne jednak, miast irytować, sztucznie (ale jednak) podnoszą napięcie. Ileż bowiem można czekać na atak rekina, który w jednym ujęciu zdaje się być tuż za uciekającą mu ofiarą, a tej jeszcze przez kilkanaście sekund udaje się płynąć w nadziei, że może uda jej się dotrzeć do celu w jednym kawałku? Uczynić z wady zaletę to tylko Asylum potrafi. Nawet licznie powtarzane ujęcia płynącego pod wodą rekina nie denerwują tak bardzo z racji tego, że ten wygląda zaskakująco dobrze i miło się na niego patrzy.
W przeciwieństwie do Dwugłowego rekina w tym wypadku zrezygnowano całkowicie z efektów praktycznych na rzecz bardzo dobrego jak na tego typu film CGI. Trzygłowa bestia prezentuje się naprawdę zacnie, a jej animacja jest szczegółowa i płynna. Fajnym widokiem jest np. ten, w którym głowy rekina walczą ze sobą o posiłek czy o kolejnego śmiecia. Musicie bowiem wiedzieć, że mutanta tego wyjątkowo mocno przyciągają morskie odpady. Nic dziwnego, że w pewnym momencie kieruje się w kierunku statku wycieczkowego, z którego wyrzucane są kolejne puszki po piwie przez nie przejmującą się zanieczyszczaniem środowiska rozochoconą młodzież. To właśnie tam rozegrają się najbardziej spektakularne sceny filmu, z którymi niestety nie idzie w parze niezbyt porywający finał. Zabrakło tu jakiegoś fajnego, wykańczającego rekina finishera, a cała rzecz sprowadza się do wyrzucenia za burtę statku toreb ze śmieciami. Słabo... Jeżeli chodzi o sceny śmierci, to są może bardziej efektowne niż te w "jedynce", ale na pewno mniej krwawe. Rezygnacja ze sztucznego rekiniego pyska zmusiła twórców efektów specjalnych do stworzenia licznych scen, w których dominuje komputerowa krew, acz muszę przyznać, że wypadają one całkiem dobrze na tle innych produkcji kanału SyFy.
Jeśli nie przyciągnął Was do filmu jego tytuł, to być może zrobi to występujący w jednej z ról Danny Trejo. Pojawia się on w zaledwie kilku scenach, w tym w jednej i być może jedynej zamierzenie zabawnej. Każdemu fanowi aktora powinien pojawić się na twarzy banan, gdy granemu przez niego bohaterowi kończy się amunicja, a ten sięga wtedy do schowka po niezawodną w takich wypadkach maczetę. Wśród obsady można wyróżnić też Jaasona Simmonsa, który wystąpił wcześniej w pierwszej części Rekinada, wrestlera polskiego pochodzenia, Roba Van Dama i grającą najfajniejszą postać w filmie Jenę Sims. Ogólnie, aktorsko, Atak trzygłowego rekina stoi na dość przyzwoitym jak na telewizyjne standardy poziomie. Jeżeli dorzucić do tego dobre efekty specjalne, w tym wygląd tytułowej bestii i całkiem wartką akcję, to otrzymujemy film, który nie jest aż taki zły na jaki wygląda. Na wady, typowe dla studia Asylum, koneserzy kina klasy Z powinni być już uodpornieni. A muszę dodawać, że coraz ich mniej?
4,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz