reżyseria - Steven Spielberg
scenariusz - David Koepp
obsada - Jeff Goldblum, Julianne Moore, Pete Postlethwaite, Arliss Howard, Richard Attenborough, Vince Vaughn, Vanessa Lee Chester, Peter Stormare, Harvey Jason, Richard Schiff, Thomas F. Duffy, Joseph Mazzello, Ariana Richards, Thomas Rosales Jr., Camilla Belle
kraj produkcji - USAświatowa premiera - 23 maja 1997
premiera w Polsce - 5 września 1997 (kino)
źródło - blu-ray (TiM Film Studio, PL)
Minęły cztery lata od tragicznych wydarzeń jakie miały miejsce na wyspie Nublar. John Hammond stracił kontrolę nad firmą, która została przejęta przez jego siostrzeńca, Petera Ludlowa. Ten, nie bacząc na fiasko poprzedniego przedsięwzięcia, zamierza otworzyć prehistoryczny park w samym sercu San Diego. Potrzebne mu okazy dinozaurów zamierza pozyskać z wyspy Sorna, która służyła do hodowli gadów. Przeciwny temu Hammond spotyka się z doktorem Ianem Malcolmem i próbuje namówić go do wyprawy mającej na celu zbadanie warunków panujących na Sornie. Początkowo Ian nie chce się na to zgodzić. Zmienia zdanie gdy dowiaduje się, że na wyspie jest już jego narzeczona, paleontolog Sarah Harding. Wraz z technikiem, Eddiem Carrem i fotografem Nickiem Wan Owenem wyrusza na Sornę, by zabrać z niej swą dziewczynę. Tymczasem na wyspie pojawia się Ludlow z wynajętymi przez siebie najemnikami. Wkrótce rywalizujące ze sobą grupy będą musiały się zjednoczyć w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa.
Steven Spielberg, określany "złotym dzieckiem Hollywood", bardzo niechętnie podejmuje się prac nad kontynuacjami swoich filmów. Co więcej, prócz słynnych Szczęk i serii filmów o Indianie Jonesie, nikt nie śmiał takowych działań inicjować, nawet jeśli ewentualne sequele miał realizować ktoś inny. Park jurajski był jednak na tyle wielkim wydarzeniem (najpopularniejszy film w 1993 roku), że nie było rady i druga część musiała powstać. Prace nad kontynuacją rozpoczęto wiosną 1995 roku, na kilka miesięcy przed publikacją książki Michaela Crichtona, na podstawie której oparta miała być fabuła sequela. Początkowo Spielberg miał objąć jedynie stanowisko producenta, a reżyserią miał zająć się jego przyjaciel Joe Johnston kończący prace nad filmem Jumanji. Konflikt terminów wymusił jednak rezygnację Johnstona z funkcji reżysera i Spielberg, chcąc nie chcąc, jeszcze raz wszedł do świata wskrzeszonych przez siebie dinozaurów. Ponownie się opłaciło. Zaginiony świat: Jurassic Park nie poprawił co prawda osiągnięć oryginału, ale zarobił na tyle dużo, że wszyscy na pewno byli zadowoleni. Publiczność więc dopisała, ale gorzej już było z recenzentami, którzy co prawda znów wychwalając efekty specjalne krytykowali jednocześnie pretekstową fabułę sequela.
A ta w gruncie rzeczy nie oferuje niczego nowego, czego byśmy nie widzieli w Parku jurajskim. Mało tego, ma się nieodparte wrażenie, że najlepsze sceny z oryginału skopiowano nieznacznie modyfikując, przez co można odnieść wrażenie deja vu. Wystarczy wspomnieć o pierwszym spotkaniu z T-Rexem, który ponownie pojawia się mniej więcej w połowie seansu dzieląc film na dwie części: tę pierwszą z "ochami" i zachwytami i drugą, zdominowaną przez krzyki ofiar. I tak jak w Parku jurajskim w Zaginionym świecie najlepszymi scenami są te, w których pojawiają się tyranozaur i przebiegłe welociraptory. Czymś atrakcyjnym i nowym miał być zapewne rozgrywający się w wielkim mieście finał, ale zamiana mrocznego krajobrazu wyspy Sorna na rozświetlone neonami ulice San Diego nie przysłużyła się zanadto filmowi. Owszem, ta część seansu jest równie rozrywkowa, ale nie ulega wątpliwości fakt, że bardzo dobrze wypracowany klimat grozy ustąpił w tym miejscu beztroskiej zabawie konwencją kina familijnego, na którą dorosły widz może zareagować już tylko wzruszeniem ramion.
Wrażenie powtarzalności i finał z innej bajki to tak naprawdę jedyne wady obrazu, który wciąż dostarcza podobnej rozrywki jaka towarzyszyła wizycie w Parku jurajskim zgodnie z obowiązującym kodeksem dobrego sequela: więcej, mocniej i niekoniecznie lepiej. Fabuła rozkręca się bardzo szybko, dinozaury pojawiają się dużo wcześniej, a sama akcja, dzięki sporej liczbie postaci, nabrała dużo większej dynamiki. Spielberg ponownie udowadnia też, że jest jednym z mistrzów suspensu. Pierwsze pojawienie się pary tyranozaurów, to kilkunastominutowa rozbudowana sekwencja, podczas której widz zmuszony jest siedzieć na krawędzi fotela. Takich okazji będzie miał ku temu dużo więcej. Praktycznie każda minuta filmu, aż do przeniesienia akcji do San Diego, wypełniona jest napięciem po same brzegi. I to nieważne czy w niebezpieczeństwie jest Ian lub Sarah, bo nawet gdy dinusie biorą się za niezbyt sympatycznego Dietera, to i tak jakoś przykro się ogląda człowieka zjadanego przez coś, co nie ma racji bytu we współczesnym świecie.
Cztery lata w kinematografii to szmat czasu jeśli chodzi o efekty specjalne. Widać to właśnie na przykładzie Zaginionego świata, w którym scen z dinozaurami jest dużo więcej, a większość z nich powstała dzięki coraz bardziej zaawansowanemu CGI. Animatroniki trochę się tu ostało, ale tym razem to graficy komputerowi mieli przy sequelu więcej roboty. Ciekawym jest to, że pomimo tylu lat od premiery, dinozaury wciąż wyglądają imponująco, co tylko działa na korzyść filmu, który można określić, podobnie jak pierwowzór, dziełem ponadczasowym. Prym wiedzie tu zwłaszcza epicka scena polowania, w trakcie której naszym oczom ukazuje się kilka prehistorycznym gatunków nie mających szans w walce z zaawansowanymi technikami współczesnych myśliwych. Docenić też trzeba świetne zdjęcia naszego rodaka, Janusza Kamińskiego, dzięki którym sequel nabrał dużo bardziej mrocznego charakteru, do czego przyczynił się też zdominowany przez bujną roślinność krajobraz wyspy.
Jedną z zalet obrazu jest zdecydowanie aktorstwo, które ani razu nie schodzi poniżej dobrego poziomu. Czy oglądamy jedną z głównych postaci, czy jakiegoś mniej ważnego najemnika (świetny Thomas Rosales Jr., intrygujący Thomas F. Duffy) - każdy daje z siebie wszystko bez wyjątku. Nawet tak wybitna aktorka jaką jest Julianne Moore udowadnia, że w wysokobudżetowym kinie akcji sprawdza się równie dobrze (wcześniej Zabójcy Richarda Donnera) jak w kameralnym, oscarowym dramacie. Uwagę zwracają też zarówno Pete Postlethwaite jak i młodziutki Vince Vaughn, ale najważniejszym nazwiskiem w obsadzie jest jednak Jeff Goldblum, który ponownie pojawia się jako Ian Malcolm. Okazuje się, że jego bohater to żaden macho, a kochający ojciec i przykładny narzeczony, który w każdej chwili gotowy jest śpieszyć na ratunek wybrance swego serca zachowując przy tym dobre poczucie humoru. Bardzo polubiłem też postać graną przez Richarda Schiffa (Eddie), której tak dobrze z oczu patrzyło, że aż żal mi było, gdy jej udziałem stała się najlepsza scena śmierci w filmie. Tych jest całkiem sporo, ale praktycznie żadna z nich nie dorównuje tej z Eddiem, bo też większość z nich rozgrywa się poza kadrem. Czasami potrafi to mocno zdenerwować. Czepiam się tu zwłaszcza długiej sceny z atakowanym przez kompsognaty Dieterem, której zwieńczeniem jest zabarwienie się wody w strumyku na czerwono. Ach te PG-13...
Zaginiony świat jest co prawda przykładem na to, że sequele są niemal zawsze gorsze od pierwowzorów, ale w porównaniu do innych chybionych kontynuacji, przepaść dzieląca go od oryginału jest tak malutka, iż fani Parku jurajskiego nie powinni mieć znaczących powodów do narzekań. Te wcześniej wymienione przeze mnie wady nie są w sumie tak bardzo dotkliwe, a często spotykam się też z opiniami widzów stawiających drugą część Parku... na piedestale. Pewne jest, że jeśli lubisz dinozaury, to nie możesz pominąć i tej pozycji. Wszak tak naprawdę dobrych filmów o tej tematyce jest tyle, ile części ma Park jurajski.
8/10
WYDANIE BLU-RAY (TiM Film Studio, PL)
obraz - 1.85:1
dźwięk - polski Dolby Digital 5.1, angielski DTS-HD Master Audio 7.1, portugalski, czeski, węgierski, hiszpański, rosyjski, tajski, turecki
napisy - polskie, angielskie, brazylijskie, chorwackie, czeskie, greckie, węgierskie, hiszpańskie, rumuńskie, tajskie, tureckie, słoweńskie
dodatki - powrót do Parku jurajskiego: Odnalezienie zaginionego świata
powrót do Parku jurajskiego: Coś co przetrwało
za kulisami
i inne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz