reżyseria - David Hayter
scenariusz - David Hayter
obsada - Lucas Till, Stephen McHattie, John Pyper-Ferguson, Merritt Patterson, Jason Momoa, Janet-Laine Green, Melanie Scrofano, Adam Butcher, Philip Maurice Hayes, Brandon McGibbon, Jennifer Hale, Stephen Sparks, Miriam McDonald, Kaitlyn Leeb
kraj produkcji - Francja / Kanada
światowa premiera - 28 sierpnia 2014
premiera w Polsce - 25 września 2015 (tv)
źródło - dvd (Altitude, UK)
Nastoletni Cayden Richards wydaje się mieć wszystko. Jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole, gwiazdą drużyny futbolowej i ma super dziewczynę. Życie jak w bajce kończy się wraz z przykrym incydentem, kiedy to Cayden traci nad sobą kontrolę i dotkliwie rani zawodnika z przeciwnej drużyny. Do kolejnego dziwnego zdarzenia dochodzi podczas randki z Lisą. Podniecająca sytuacja wyzwala w Caydenie dziką bestię. Chłopak traci przytomność i budzi się w swoim domu, gdzie znajduje stygnące zwłoki swych rodziców. Gdy nadjeżdża policja, zmuszony jest do ucieczki. Włócząc się po kraju trafia do przydrożnego baru, w którym tajemniczy nieznajomy zdaje się wiedzieć o nim więcej niż on sam. Pozostawiona przez mężczyznę wskazówka zaprowadza Caydena do małej mieściny Lupine Ridge.
Francusko-kanadyjska koprodukcja, którą wyreżyserował David Hayter, będący również twórcą scenariusza. Nazwisko tego pana przeciętnemu fanowi horrorów może nic nie mówić, gdyż ten zasłynął głównie jako autor skryptów do dwóch pierwszych części X-Men i niedocenionego Watchmen: Strażnicy. Jak wielkim miłośnikiem komiksów jest Hayter widać w jego reżyserskim debiucie. Mimo, że Wilki jest filmem o wilkołakach to teledyskowy montaż i częste stosowanie slow motion w scenach walk, upodabniają go do budżetowej ekranizacji jakiegoś mało znanego komiksu. Jak na taki typ filmu pieniądze włożone w jego produkcję nie były jednak wcale tak małe. Wilki kosztowały bowiem 18 milionów dolarów (budżet Underworld wynosił 22 mln), co nie wpłynęło na decyzję amerykańskiego dystrybutora, by rozpowszechniać film Haytera jedynie na 12 kopiach. A wydawać by się mogło, że nośny temat, wyrazisty acz nie dominujący wątek miłosny i przystojna para bohaterów wypełnią lukę po zakończonej sadze Zmierzchu. Tak się nie stało. Film zebrał głównie negatywne recenzje i w większości krajów pojawił się od razu na rynku video. Rozczarowanie powinna poczuć głównie ta część publiki, która oczekiwała czegoś na miarę wspomnianego hitu wytwórni Summit, gdyż Wilki to nie żadne łzawe romansidło, a choć do pełnokrwistego horroru też mu daleko, to przynajmniej przeciwnicy zmierzchopodobnych tworów mogą po części westchnąć z ulgą.
Wprowadzenie do historii jest szybkie i treściwe dzięki narracji zza offu. Cayden opowiada nam o swym beztroskim życiu i sukcesach jakie w nim odnosił aż do chwili gdy zdał sobie sprawę, że jest wilkołakiem. Szukając swego miejsca na świecie tuła się z miejsca na miejsce próbując jednocześnie trzymać swój zwierzęcy instynkt pod pełną kontrolą. W międzyczasie dowiaduje się z lokalnych wiadomości, że był dzieckiem adoptowanym i tak naprawdę nie wie nic o swym pochodzeniu. Sytuację rozjaśnia mu spotkany w barze Wild Joe, który okazuje się być też wilkołakiem i wskazuje Lupine Ridge jako miejsce, gdzie Cayden ma szansę uzyskać odpowiedzi na dręczące go pytania. Po przybyciu do miasteczka szybko zwraca na siebie uwagę miejscowych zakapiorów i Johna Tollermana, który zatrudnia go jako pomoc na farmie. Mężczyzna opowiada Caydenowi o jego matce, która została zgwałcona przez Connora, przywódcę bandy wilków zamieszkującej pobliskie góry. Tylko John i jego żona wiedzieli o ciąży Lucindy ukrywając ją w swoim domu. Ta popełniła samobójstwo kilka dni po narodzinach Caydena. Chłopak dowiaduje się też o zarzewiu konfliktu pomiędzy zamieszkującymi miasto czystej krwi wilkołakami, a tymi, które uległy przemianie wskutek ugryzienia. Tymi drugimi dowodzi Connor i sieje niepokój w Lupine Ridge. Warunkiem zawartego pomiędzy obiema grupami wilkołaków pokoju jest spłodzenie przez Connora potomka, którego miałaby urodzić mu piękna właścicielka baru, Angel. Problem w tym, że zakochuje się w niej Cayden i nie w smak mu to, że miałaby urodzić syna jego własnemu ojcu.
Jak widać mamy tu dość mocno zarysowany konflikt pozwalający widzowi bez cienia wątpliwości określić kto jest dobry, a kto zły. Hayter nie bawi się w żadne subtelności nie pozostawiając wyboru co do tego, po której stronie mamy się opowiedzieć i kogo ma się obawiać nasz blondwłosy protagonista. Wszystko tu zmierza po jasno wytyczonej ścieżce i na jakieś zawiłe zwroty akcji nie ma co liczyć. Im mniej minut dzieli nas do napisów końcowych, tym trudniej jest sądzić, że Wilki mogą czymś jeszcze zaskoczyć. I tu następuje miła niespodzianka, gdyż finał oferuje nam zaskakującego twista, który niektóre składowe fabuły stawia w zupełnie nowym świetle. Niestety to za mało, by uznać debiut Haytera za udany. Jak na horror o wilkołakach za dużo tu gadania, a wątek miłosny skutecznie spowalnia fabułę, choć dla Caydena jest podstawą do działania. Momentami Wilki mogą przypominać niesławną sagę, ale tylko momentami, gdyż tak naprawdę to horror nastawiony przede wszystkim na akcję. Tej nie jest jednak zbyt dużo i można na palcach jednej ręki policzyć sceny, w których naprawdę coś się dzieje. Hayter rezygnując z klimatu grozy i stawiając na komiksowe starcia pozbawił film pazura, przez co Wilki nie wyróżniają się niczym szczególnym na tle innych produkcji traktujących o likantropii.
Od strony technicznej jest całkiem nieźle. Film jest miły dla oka i widać, że Hayter miał tam jakiś pomysł na to, jak upodobnić swe dzieło do komiksu. Podobać się może zwłaszcza retrospekcja pokazująca przeszłość rodziców Caydena, którą poznajemy dzięki stylizowanym na historię obrazkową kadrom. Dobrze wypadają też efekty specjalne. Nie są może one z najwyższej półki, ale ważniejsze jest to, że wilkołaki wyglądają jak wilkołaki, a nie przerośnięte wilki. Pomimo tego, że Hayter nie zamierzał nikogo wystraszyć swym filmem, to pozwolił sobie na zamieszczenie w nim kilku krwawych scen. Na jakąś konkretną rzeź nie macie jednak co liczyć. Wilkołaki obijają się po mordach, strzelają do siebie z broni palnej i tylko z rzadka używają ostrych jak brzytwa pazurów. Gore jest więc tu malutko, strachu wcale, a jednak jakoś tam Wilki się ogląda. Może to dzięki ciekawej obsadzie, w której próżno szukać gwiazd pierwszego sortu, ale kilka z nazwisk na pewno powinno zwrócić uwagę.
Grający główną rolę Lucas Till już chyba zawsze będzie kojarzony jako chłopak Hanny Montany, a że raczej średni z niego aktor, to chyba będzie miał trudności ze zmianą swego wizerunku. Nie można mu odmówić jednej rzeczy. Facet ma diabelnie interesującą, niską barwę głosu, pretendującą go do ról czarnych charakterów. Może, gdy jego cherubinkową twarz przyozdobi kilka zmarszczek, jeszcze coś z niego będzie. A tak na pierwszy plan wysuwają się inni, bardziej doświadczeni aktorzy. Chociażby Stephen McHattie, który zagrał Johna, odpowiednika Jonathana Kenta z komiksów o Supermanie. Tak naprawdę jednak każdą scenę, w której się pojawia, kradnie Jason Momoa. Jego oddziaływanie na widza, czy to przez słuszną posturę, czy przez diabła kryjącego się w spojrzeniu, jest tak wielkie, że trudno powiedzieć cokolwiek o jego zdolnościach aktorskich. Jego Connor to najciekawsza postać w filmie. Dla przeciwwagi jego oblubienicę gra, i to całkiem dobrze, zabójczo seksowna Merritt Paterson, która powinna skraść serca męskiej części widowni. No i jest jeszcze Melanie Scrofano wcielająca się w jej wiecznie pijaną siostrę, której słabość do wysokoprocentowych trunków nie przeszkadza w pracy za barem.
Trudno mi określić, komu spodobać się mogą Wilki. W ogólnym rozrachunku jest to bowiem typowy średniak, który może liczyć na większą uwagę raczej ze względu na całkiem niezłą obsadę niż mocno eksploatowaną ostatnio tematykę. Jako film o wilkołakach jest nawet do oglądnięcia, ale widzom przygotowanym na szarpiący nerwami horror nie ma wiele do zaoferowania. Największym jego grzechem jest to, że po prostu brak mu ikry, pierwiastka x, który każe nam siedzieć na brzegu fotela i w nerwach zaciskać pięści za losy głównych bohaterów. Problem w tym, że te przewidzieć jest bardzo łatwo. Zabrakło tylko napisu na końcu: "I żyli długo i szczęśliwie...".
5.5/10
WYDANIE DVD (Altitude, UK)
czas trwania - 87.03
obraz - anamorficzny, 1.85:1
dźwięk - Dolby Digital 5.1, 2.0
napisy - brak
dodatki - usunięte sceny
wpadki na planie, zwiastun
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz