czwartek, 22 października 2015

DZIEWCZYNY ŚMIERCI / THE FINAL GIRLS (2015)



reżyseria - Todd Strauss-Schulson
scenariusz - M.A. Fortin, Joshua John Miller
obsada - Taissa Farmiga, Malin Akerman, Alexander Ludwig, Nina Dobrev, Alia Shawkat, Thomas Middleditch, Adam DeVine, Angela Trimbur, Chloe Bridges, Tory N. Thompson, Reginald Robinson, Lauren Gros, Dan B. Norris
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 13 marca 2015
premiera w Polsce - brak
źródło - dvd (Sony Pictures H.E., UK)

   Fala nostalgii, która ogarnęła Hollywood zatacza coraz szersze kręgi. W tym roku mieliśmy okazję powrócić do Parku jurajskiego, spotkać się jeszcze raz z T-800 i przeżyć szaleńczą jazdę z Mad Maxem. Znalazło się też coś dla widzów z rozrzewnieniem wspominających piękne lata 80-te, kiedy to w kinach rządziły slashery. Ten lekceważony przez krytyków podgatunek horroru ma chyba najwierniejszą rzeszę fanów, choć ostatnimi laty nie ma im wiele do zaoferowania. Raz na jakiś czas powstaje jednak jakiś obraz, któremu udaje się nawiązać do tego, co w tym gatunku było i jest najlepsze. The Final Girls, owoc miłości do staroszkolnych slasherów poczyniony przez Todda Strauss-Schulsona i scenariopisarski tandem - M.A. Fortina i Joshuę Johna Millera, to nostalgiczna podróż w czasie do świata pstrokatych ubiorów, krzykliwych fryzur i... czerstwych dialogów. Już sam tytuł filmu mocno podkreśla swą grupę docelową. Najlepiej na Dziewczynach śmierci będą bawić się przede wszystkim Ci, którzy wiedzą kim jest Laurie Strode czy Nancy Thompson. Nie oznacza to jednak, że inni widzowie nie znajdą tu czegoś dla siebie. The Final Girls jest bowiem filmem udanie łączącym dwa skrajne gatunki jakimi są horror i komedia, w którym na dodatek bardzo poważnie potraktowano relacje łączące bohaterów, co już samo w sobie jest rzeczą dość zaskakującą. A co powiecie na to, że biorąc się za oglądanie takiego, na pierwszy rzut oka, głupiutkiego straszaka powinniście się zaopatrzyć w chusteczki do otarcia łez? Ja o tym nie pomyślałem, co chyba nie powinno Was dziwić. Skutek - zalana łzami facjata, a z drugiej strony radość, że są w Hollywood jeszcze nieskażeni chłodną kalkulacją ludzie, którzy mają serce do opowiadania tak pięknych historii. Coś Wam tu nie pasuje? Czytajcie dalej.


   Trzy lata po śmierci swej matki Max Cartwright zostaje poproszona przez przyrodniego brata najlepszej przyjaciółki, Gertie o uświetnienie zlotu fanów kultowego slashera Camp Bloodbath i jego kontynuacji Camp Bloodbath 2: Cruel Summer. Duncan nie robi tego bez powodu. Jedną z gwiazd pierwszej części filmu była bowiem matka Max, Amanda, która przez wiele lat próbowała bezskutecznie odciąć się od występu w niechlubnym dziele. Max, z początku niechętna, postanawia zjawić się na konwencie uznając to za dobry sposób na uczczenie rocznicy śmierci matki. W trakcie seansu pierwszej części slashera dochodzi do pożaru, wskutek którego cała sala staje w płomieniach. Max ratuje się ucieczką rozdzierając kinowy ekran znalezioną na podłodze maczetą i przechodząc na drugą stronę płótna. Za nią podążają Gertie, Duncan, podkochujący się w Max Chris i jej eks-przyjaciółka i zarazem eks-dziewczyna Chrisa, Vicky. Wkrótce wszyscy zdają sobie sprawę, że znaleźli się w świecie filmu Camp Bloodbath. Nie wiedząc czy to sen czy jawa biernie przyglądają się stereotypowym bohaterom slashera, w tym uroczej Nancy granej przez mamę Max. Biernie też uczestniczą w pierwszych mordach dokonanych przez Billa Murphy'ego, filmowego antagonistę. Nie będąc postaciami z Camp Bloodbath są niemal pewni, że nie są w kręgu zainteresowania zamaskowanego zabójcy. Wszystko zmienia nieoczekiwana śmierć Duncana. Max, Gertie, Chris i Vicky uznają, że ich jedyną szansą na powrót do rzeczywistości jest wytrzymanie do napisów końcowych, co ma im zapewnić przebywanie w pobliżu final girl, Pauli. Sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, gdy Paula ginie. Kto teraz będzie final girl?

    Bohaterowie Dziewczyn śmierci doskonale wiedzą jakie reguły rządzą filmem, do którego niechcący wskoczyli, to też nie nastręcza im wielkiego problemu wytypowanie spośród nich tej, której dane będzie przeżyć finałowe starcie z Billy'm. Wiadomo przecież, że największe szanse na przeżycie w slasherze z lat 80-ych mają dziewczęta niewinne, mało przebojowe, a przy tym o wyższym ilorazie inteligencji niż ich ściągające majtki przy pierwszej okazji koleżanki. Nie muszę chyba dodawać, że warunkiem koniecznym, by dostąpić zaszczytu zmierzenia się z mordercą, jest bycie dziewicą, którą okazuje się Max. Szkopuł w tym, że grana przez jej matkę Nancy również nie zaznała cielesnych uciech, co według scenariusza Camp Bloodbath miało się szybko zmienić podczas pierwszego razu z jurnym Kurtem, po którym spełniona para miała paść trupem. Na szczęście znajomość filmu pozwala Max na uratowanie Nancy przed śmiertelną w skutki decyzją. Problemem jest tylko upilnowanie innych, nieświadomych swego losu postaci, by te swym lubieżnym zachowaniem nie sprowadziły na siebie nieszczęścia zwiastowanego rozlegającym się znikąd "ki-ki-ha". W końcu nadchodzi nieuniknione i postaci z Camp Bloodbath dowiadują się jakie jest ich prawdziwe przeznaczenie.


   Komizm Dziewczyn śmierci wynika przede wszystkim z sytuacji, w których zderzają się dwa światy - realny i fikcyjny. Uwięzieni w slasherze bohaterowie nie raz się przekonują, że posiadana przez nich wiedza o gatunku i schematy jakimi się ten rządzi, nie są kluczem do zwycięstwa, gdy się ma przed sobą grupę idiotów myślących tylko i wyłącznie o seksie. Sukcesem twórców filmu jest to, że ci idioci to tak naprawdę bardzo fajne postaci, a scena, w której Chris z miernym skutkiem próbuje sprowadzić Kurta na drogę cnoty, to komediowy majstersztyk. Na nasze szczęście Dziewczyny śmierci w żadnym momencie nie zmieniają się w jakąś głupawą parodię. Prędzej im do inteligentnego pastiszu, którego twórcy prócz zabawy konwencją slashera poświęcają równie dużo czasu takim jego "ozdobnikom" jak głupie dialogi, retrospekcje, slow motion czy głos z off-u i wykorzystują je w nader interesujący sposób. Mrugnięć okiem nie brakuje aż do samego końca seansu, pomimo tego, że im bliżej finału, tym więcej tu klimatu grozy, która jednak nie przekracza granicy pozwalającej podskakiwać nam z nerwów w fotelu. Nie jest to w żadnym wypadku mankament, gdyż trudno oczekiwać od tego rodzaju rozrywki cech przynależnych zrealizowanym ze śmiertelną powagą straszakom.


   Zgrzytem jest za to zupełny brak efektów gore. Jak na film rozgrywający się w świecie obskurnego slashera z lat 80-tych sceny mordów pokazane są zbyt minimalistycznie, by zadowolić fanów krwawej rozrywki. Dziewczyny śmierci są jeszcze bardziej ugrzecznione niż późne, wykastrowane przez cenzorów, odsłony Piątku trzynastego. Z drugiej strony czyż nie byłoby wielkim nietaktem ze strony twórców, gdyby wylewali na ekran wiadra krwi w filmie tak pięknie przedstawiającym relacje matki z córką? To właśnie ten wątek jest w dziele Straussa-Schulsona rzeczą, która najbardziej zaskakuje. Max, obwiniająca się za śmierć matki, ma przecież teraz szansę znów z nią porozmawiać, dotknąć... ocalić? Nie przeszkadza jej to, że tak naprawdę to tylko postać z horroru, nieśmiała dziewczyna z notatnikiem i gitarą. Brak mi słów, by opisać uczucia jakie się we mnie wzbierały podczas oglądania wspólnych scen Max z Nancy. Dały one swój upust w rozbrajająco wzruszającym finale, który wciąż chodzi mi po głowie tak jak towarzysząca mu piosenka -  Bette Davis Eyes. Ogólnie, relacjom większości postaci nadano tu większej głębi niż się można  było tego spodziewać po takim filmie. Nawet Vicky pełniąca rolę "tej wrednej" ma swoje pięć minut, w trakcie których robi rachunek sumienia spodziewając się rychłej śmierci. Wszak, co innego może spotkać wredną dziewczynę z horroru z lat 80-tych?


   Dziewczyny śmierci to świetna rozrywka. Film zrobiony z pasją przez utalentowanych twórców, który bawi, trzyma w napięciu i wzrusza. Do jego sukcesu przyczyniła się świetna obsada - cudowne Taissa Farmiga i Malin Akerman, zabawni Adam DeVine i Angela Trimbur, jak zwykle zjawiskowa Nina Dobrev i cała reszta, która dzielnie dotrzymywała im kroku. Nie sposób nie docenić zróżnicowanych klimatycznie zdjęć i  ścieżki dźwiękowej z syntezatora, która skutecznie pomaga przenieść nas do minionej epoki. Epoki, która pozwoliła o sobie przypomnieć w dziele będącym jedną z największych niespodzianek ostatnich lat. Polecam wszystkim spragnionym inteligentnej rozrywki, nie tylko fanom horrorów z lat 80-tych. Emocje gwarantowane i tylko od Was zależy, które wezmą górę.

9/10



   WYDANIE DVD (Sony Pictures Home Ent., UK)

obraz - 2.40:1 (anamorficzny)
dźwięk - angielski 5.1, niemiecki, włoski, hiszpański
napisy - polskie, angielskie, duński, niemiecki, włoski, norweski, fiński, hiszpański, szwedzki, turecki
dodatki - komentarz twórców i obsady
usunięte i rozszerzone sceny oraz dwa alternatywne zakończenia z komentarzem reżysera 
dwa filmy z produkcji

 
   
  

2 komentarze:

  1. Film bardzo dobry.
    Fajna nowa witryna, niby mała zmiana kolorów, a cieszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiana tła i większa czcionka - aby się lepiej czytało ;) Fajnie, że ktoś zauważył :)

      Usuń